Aktualności
Czy masa pofermentacyjna z biogazowni jest groźna dla środowiska? (15300)
2013-01-26Ci, którzy protestują przeciwko budowie biogazowni, przekonują często, że powstający w nich jako produkt uboczny tzw. poferment to groźny odpad. Podobnie podchodzi do niego wielu polskich rolników. Czy słusznie? Warto zapoznać się z ekspercką opinią na ten temat, przytoczoną w artykule opublikowanym ostatnio w popularnym portalu rolniczym Farmer.pl.
Artykuł zatytułowany: "Poferment – nieznane właściwości nawozowe", powstał na podstawie rozmowy z ekspertem rolniczym ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie – dr Magdaleną Szymańską. Od paru lat prowadzi ona badania, których celem jest określenie wartości nawozowej masy pofermentacyjnej z biogazowni. Dr Szymańska zauważa, że wielu rolników w Polsce na razie boi się stosowania tej masy jako nawozu. Czy ich obawy są uzasadnione? Zdaniem pani doktor – nie. Chodzi nie tylko o to, że masa pofermentacyjna jest lepszym nawozem niż obornik czy gnojowica (nazywane "świeżymi nawozami naturalnymi"), że w przeciwieństwie do nich nie ma intensywnego i przykrego zapachu oraz nie zawiera nasion chwastów (dzięki czemu można zmniejszyć zużycie chemicznych środków chwastobójczych, czyli herbicydów). Że podczas "obróbki" gnojowicy czy obornika w biogazowni ginie nie tylko ich odór, ale i większość występujących w nich groźnych wirusów czy bakterii chorobotwórczych.
Mniej glonów w jeziorach i rzekach
Dr Szymańska przypomina, że dla rolnika najważniejsza jest zawartość w nawozie azotu, bo akurat ten pierwiastek w największym stopniu wpływa na wielkość plonów. Według dotychczasowych badań poferment zawiera od 0,4 do 0,9 proc. tego pierwiastka. Z tego aż 75-85 proc. to tzw. azot amonowy, łatwo przyswajalny przez rośliny i ulegający tzw. sorpcji wymiennej w glebie, dzięki czemu nie spływa z pól po deszczu i nie przedostaje się do wód gruntowych tak, jak dzieje się w przypadku tzw. azotu azotanowego, który występuje w popularnych nawozach sztucznych (np. w saletrzaku i saletrze amonowej). To jest o tyle ważne, że azot, przedostając się w bardzo dużych ilościach do wód gruntowych, do strumieni i rzek, zaczyna występować w nich w zbyt dużym stężeniu, co jest szkodliwe. Prowadzi bowiem m.in. do "przeżyźnienia" rzek, jezior i mórz, skutkującego tym, że pojawia się w nich coraz więcej glonów, np. sinic. Te sprawiają, że jezioro czy rzeka zaczyna "kwitnąć", zamienia się w nieprzyjemną, zieloną breję (to w Polsce dość powszechne latem zjawisko). Zabierają wodzie tlen, bardzo potrzebny żyjącym w niej rybom i innym zwierzętom, a co gorsza wydzielają trujące substancje, groźne także dla ludzkiego zdrowia.
Nie ma się co bać
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl