Polecane publikacje

Województwo kujawsko-pomorskie walczy z wiatrakami (13935)

2012-02-16


Zarząd województwa kujawsko-pomorskiego dąży do ograniczenia stawiania wiatraków w regionie. Czy ma do tego prawo? Wiatrakowi inwestorzy twierdzą, że nie, i głośno się temu sprzeciwiają. Jakie konsekwencje będzie miała ta już otwarta wojna przeciwko energetyce wiatrowej w Polsce?

Sprzyjające warunki wiatrowe, dość dobra infrastruktura i połączenia z siecią energetyczną, aktywni inwestorzy i samorządowcy. To by wystarczyło, aby Kujawy i Pomorze stały się wiatrakowym potentatem. Ale zarząd województwa nie chce wiatraków na swoim terenie.

"W mojej gminie są dwa wiatraki, które już od ponad roku kręcą się ku radości mieszkańców. A sam mam z okna widok na turbinę" – informuje Paweł Toczko, burmistrz Więcborka (woj. kujawsko-pomorskie). "Do naszej kasy wpływa ok. 124 tys. zł rocznie za jedną elektrownię, czyli 2 proc. wartości budowli. Inwestor prowadzi też działalność prospołeczną – wspomaga finansowo klub sportowy, strażaków, dom dziecka. Pieniądze wpływają również bezpośrednio do kieszeni rolników dzierżawiących grunt pod wiatraki".

Z kolei do budżetu Chełmży, innej kujawsko-pomorskiej gminy, gdzie stoją trzy wiatraki, z tego tytułu wpływa 360 tys. zł rocznie. "Gdyby w naszej gminie były jeziora i lasy, tobym się na wiatraki nie decydował. Postawilibyśmy na turystykę, uzdrowiska, ale skoro nie mamy takich dóbr, sięgamy po to, co jest możliwe" – tłumaczy Krzysztof Chodubski, burmistrz Radzynia Chełmińskiego, gdzie wiatraków jeszcze nie ma, ale inwestorzy są mile widziani. Samorządowcy podkreślają, że te pieniądze to szansa na podreperowanie budżetu – dzięki nim mogą modernizować drogi, utrzymać świetlice i szkoły.

Mimo sprzyjających warunków zainteresowania ze strony inwestorów, samorządowców i właścicieli gruntów kujawsko-pomorskie stało się terenem walki, która może zaważyć na polityce wiatrakowej całego kraju.

Dużo turbin, mało mocy

Z danych Urzędu Regulacji Energii wynika, że województwo kujawsko-pomorskie znajduje się w pierwszej trójce regionów z najwyższą mocą zainstalowaną w energetyce wiatrowej (za woj. zachodniopomorskim i wielkopolskim) – 192 instalacje o mocy ponad 200 MW. Instytut Energetyki Odnawialnej w raporcie "Energetyka odnawialna jako dźwignia społeczno-gospodarczego rozwoju województw do 2020 r. Dlaczego warto i jak powinno się planować rozwój energetyki wiatrowej w regionach" wskazuje, że stanowi to zaledwie 13 proc. potencjału rynkowego województwa. I podkreśla, że w regionie budowane są z reguły mniejsze farmy wiatrowe lub pojedyncze turbiny. Kujawsko-pomorskie charakteryzuje się najniższą średnią mocą koncesjonowanej instalacji wiatrowej w pierwszej dziewiątce regionów o najwyższych mocach zainstalowanych.

Z raportu wynika, że województwo to, zwłaszcza regiony południowe, znajduje się w znacznej części w strefie warunków bardzo korzystnych dla rozwoju energetyki wiatrowej. Są to głównie obszary powiatów, w których dominują gminy wiejskie.

Firmy wiatrakowe chętnie więc inwestowały na tych terenach. Do czasu. Prace znacznie zwolniły po tym, jak w marcu 2010 r. upubliczniono raport "Zasoby i możliwości wykorzystania odnawialnych źródeł energii w województwie kujawsko–pomorskim". Został przygotowany na zlecenie zarządu województwa przez Kujawsko-Pomorskie Biuro Planowania Przestrzennego i Regionalnego we Włocławku.

W dokumencie czytamy: "Szczególną uwagę należy zwrócić na rozwój energetyki wiatrowej. Z racji tego, iż jest ona najbardziej inwazyjnym w zakresie zagospodarowania przestrzennego rodzajem OZE, należy podjąć odpowiednie kroki, aby zminimalizować ewentualne negatywne skutki jej rozwoju, poprzez prowadzenie prawidłowej polityki przestrzennej zarówno o charakterze lokalnym, jak i regionalnym". I dalej: „Marszałek województwa nie ma konkretnych narzędzi prawnych, by wpływać na politykę związaną z wiatrakami. Nie może jednoznacznie decydować np. o zezwoleniu lub też zakazie lokalizowania elektrowni wiatrowych na określonym terenie. Kształtowanie takiej polityki może polegać jedynie na niewspieraniu tego typu działalności poprzez umieszczenie odpowiednich zapisów w dokumentach rangi wojewódzkiej lub też na podejmowaniu działań interwencyjnych oferujących samorządom lokalnym różnego rodzaju wsparcie (np. organizacyjne lub finansowe) w rozwijaniu innych rodzajów OZE zamiast energetyki wiatrowej".

Marszałek: stop wiatrakom

Ale tym, co najbardziej rozjuszyło przedsiębiorców, był zapis restrykcyjnie ograniczający możliwość inwestowania w energetykę wiatrową. Głównie poprzez wyznaczenie stref buforowych wzdłuż najważniejszych cieków wodnych województwa: 10 km od Wisły, 8 km od Brdy i Drwęcy, 6 km od Noteci i Kanału Bydgoskiego oraz co najmniej 1 km od siedzib ludzkich. Ponadto wydzielono strefy buforowe wokół obszarów ochrony siedlisk ptaków (3 km) oraz wzdłuż ciągów komunikacyjnych i linii wysokiego napięcia (3 długości łopat wirników turbin wiatrowych). Jak wyliczyli przedsiębiorcy, pod wiatrakowe inwestycje zostało do wykorzystania ok. 3 proc. terenu województwa.

Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, tłumaczy, że stanowisko dotyczące lokalizacji elektrowni i farm wiatrowych jest wyrazem troski o jakość życia mieszkańców - tych obecnych i kolejnych pokoleń. "Zarząd województwa i marszałek są powołani, aby dbać o mieszkańców regionu i wspierać rozwiązania przyjazne człowiekowi. Nasze stanowisko to też wyraźny sygnał, że w sferze zarządzania nie powinna dominować wyłącznie doraźna myśl o łatwym zarobku" - podkreśla Piotr Całbecki.

Co więcej – marszałek włączył się w akcję "Łubianka stop wiatrakom". W ulotce, pod którą się podpisał, czytamy, że popiera apel i przekonuje, że "powinniśmy uczynić wszystko, aby nasze wioski były wolne od siłowni wiatrowych, ponieważ niszczą one krajobraz i środowisko naturalne, przynoszą straty gospodarcze gminom, a przede wszystkim szkodzą zdrowiu i zagrażają życiu człowieka...".

Otwarta wojna

Debata między władzami województwa a inwestorami prowadzona za pomocą mediów szybko przerodziła się w otwartą wojnę. Biznesmeni stawiający turbiny oraz samorządowcy zabiegający o takie inwestycje zaczęli alarmować, że marszałek blokuje ich plany. Np. w gminie Chełmża nie zgodził się uzgodnić projektu planu zagospodarowania przestrzennego, bo ten przewidywał powstanie wiatraków w jednej z miejscowości. W podobnej sytuacji znalazło się kilkanaście innych gmin regionu. Zarząd województwa odmawia wydawania pozytywnej opinii o planie zagospodarowania tam, gdzie gminy w zapisach przewidziały miejsca na inwestycje wiatrowe. Tłumaczy to np. tym, że „kolidują one z celem głównym województwa, tj. zbudowaniem struktur funkcjonalno-przestrzennych podnoszących konkurencyjność regionu i jakość życia mieszkańców". Z kolei samorządowcy odwołują się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które często uchyla decyzję zarządu.

Błażej Boryna, członek zarządu firmy Windprojekt inwestującej na Pomorzu i Kujawach, na pytanie, czy stanowisko marszałka blokuje stawianie elektrowni, odpowiedział, że powstał chaos informacyjny i wydłuża się proces inwestycyjny. "Urzędnicy nie zawsze wiedzą, jaką decyzję mają podjąć, wydając zezwolenia" – informuje Błażej Boryna. „Ale muszą kierować się przepisami, a wytyczne marszałka nie są obligatoryjne".

Potwierdza to ekspertyza wydana przez prof. Michała Kuleszę dla Polskiego Stowarzyszenia Energii Wiatrowej. Dowodzi w niej, że "ustalenia planu wojewódzkiego z uwagi na charakter i skalę tego aktu planistycznego (...) z natury rzeczy muszą mieć duży stopień ogólności i nie mogą zawierać wypowiedzi szczegółowych", takich jak właśnie elektrownie wiatrowe oraz „plan wojewódzki nie może zawierać ustaleń rozstrzygających w sposób władczy o sposobie zagospodarowania określonej przestrzeni". Według profesora "ustalenia takiego planu nie powinny prowadzić do ingerencji we władztwo planistyczne gminy poprzez wyeliminowanie możliwości realizacji konkretnej inwestycji (np. farmy wiatrowej) na danym terenie".

Jaki będzie model energetyki wiatrowej?

Tymczasem zarząd województwa zlecił przygotowanie specjalnej ekspertyzy "Energetyka wiatrowa w kontekście ochrony krajobrazu przyrodniczego i kulturowego w województwie kujawsko-pomorskim". Przygotowuje ją Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN w Warszawie, pod kierownictwem prof. Marka Degórskiego, będącego również współautorem eksperckiej wersji rządowego dokumentu – "Koncepcji przestrzennego zagospodarowania kraju do roku 2030". Ekspertyza ma być gotowa w połowie marca br., a jej koszt to ok. 400 tys. zł. I zarówno sama metodologia badania, jak i jej koszt wywołały spore kontrowersje.

Wątpliwości budził m.in. fakt zlecenie badania na tak dużą sumę bez przeprowadzenia przetargu – pojawiło się pytanie, czy jest to zgodne z prawem. Jednak Anna Piecuch, kierująca departamentem zamówień publicznych i prawa budowlanego w kancelarii prawnej "Chałas i Wspólnicy", rozwiewa je. "Przepis art. 4 ustawy 'Prawo zamówień publicznych' zawiera wskazanie do udzielania, jakiego rodzaju zamówień publicznych nie stosuje się do przepisów ustawy. Wyłączeniem zostały objęte usługi w zakresie badań naukowych i prac rozwojowych oraz świadczenie usług badawczych, które nie są w całości opłacane przez zamawiającego lub których rezultaty nie stanowią wyłącznie jego własności" – tłumaczy Anna Piecuch.

Co dalej? Wydaje się, że mimo niechęci do stawiania elektrowni wiatrowych władze kujawsko-pomorskiego nie mają wyjścia. Zgodnie z raportem IEO jest to najbardziej deficytowy w Polsce obszar pod względem energii elektrycznej. Zużycie energii na jednego mieszkańca (2 848 kWh) jest najwyższe w kraju. A jak podają jego autorzy, "uzależnienie się od zewnętrznego dostawcy energii, przy tak dużym jednostkowym jej zużyciu, może także przyczynić się do spadku konkurencyjności regionu. W oparciu o wskaźnik zużycia energii na 1 mln zł PKB aktualnie województwo kujawsko-pomorskie znajduje się poniżej średniej krajowej i wskaźnik ten utrzymuje się także w 2020 r. Z pewnością usprawnieniu zarówno sieci elektroenergetycznych, jak i zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego sprzyjałby rozwój energetyki rozproszonej (w tym energetyki wiatrowej)".

IEO przestrzega, że jedna z możliwych utraconych korzyści związanych z ograniczeniem rozwoju energetyki wiatrowej w regionie Kujaw i Pomorza wiąże się z nową perspektywą budżetową UE na lata 2014-2020. W ramach budżetu zaplanowano 336 mld euro (33 proc.) na politykę spójności, z której wspierany będzie także rozwój gospodarki niskoemisyjnej (w tym OZE). Ze wstępnych wyliczeń pula środków możliwych do przyznania Polsce w ramach tej polityki wynosi 66,4 mld euro. Województwu kujawsko-pomorskiemu ma przypaść 130 mln euro na inwestycje w technologie OZE oraz efektywność energetyczną, co stanowi prawie 13-krotność budżetu 2007-2013. Jeśli jednak jego władze będą blokować inwestycje w energetykę odnawialną, w tym w wiatrową – ogromna część tych pieniędzy przepadnie. Zwłaszcza że już dziś, jak wylicza IEO, kujawsko-pomorskie nie radzi sobie z wchłonięciem unijnych pieniędzy. Do końca listopada minionego roku wykorzystało poniżej 40 proc. środków z programów RPO (tj. także poniżej średniej krajowej). Co więcej – tu, obok województw lubuskiego i wielkopolskiego, obniżono wartość dofinansowania dla wszystkich kategorii interwencji OZE w ramach RPO.

 

źródło: Rynek Energii Odnawialnej


ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl