Polecane publikacje
Spór o nowe, ambitniejsze cele (8697)
2010-06-07
Komisarz ds. klimatu, Connie Hedegaard zaprezentowała 26 maja scenariusz działań w przypadku podjęcia się przez UE redukcji emisji o 30% do roku 2020. Jednak, obawiając się nacisków ze strony Francji i Niemiec, nie wsparła zawartych w nim propozycji.
Zatwierdzony w grudniu 2008 roku pakiet działań w sprawie energii oraz klimatu ustanawia przepisy umożliwiające wypełnienie zobowiązań Unii dotyczących redukcji emisji do 2020 roku o 20% w stosunku do poziomu z 1990 roku. Ponadto, gdy społeczność międzynarodowa dopiero prowadzi negocjacje w celu uzgodnienia nowego traktatu klimatycznego mającego zastąpić wygasający niebawem protokół z Kioto, Unia Europejska zobowiązała się do zwiększenia zakładanej redukcji do 30%, jeśli tylko pozostałe kraje zadeklarują porównywalne zobowiązania.
Zeszłoroczny szczyt klimatyczny w Kopenhadze zawiódł nadzieje Europejczyków, gdyż będąca jego owocem umowa nie zawierała prawnie wiążących zobowiązań redukcji CO2. Aby zachować twarz, przywódcy podpisali tzw. “ugodę kopenhaską”, ustanawiającą jako główny cel utrzymanie globalnego wzrostu temperatury poniżej 2°C, co powinno wystarczyć do uniknięcia groźnych zmian klimatycznych.
W marcu 2010 roku Komisja przedstawiła strategię ożywienia globalnych negocjacji po Konferencji Kopenhaskiej. Do lata 2010 roku obiecała przedstawienie analiz koniecznych działań, jakie musi podjąć Europa, aby osiągnąć 30% redukcji CO2.
Pod koniec maja komisarz ds. działań klimatycznych przedstawiła komunikat, w którym stwierdziła, że zwiększenie redukcji emisji o 30% do roku 2020 jest wykonalne zarówno cenowo, jak i technicznie.
Komisja Europejska szacuje, że w wyniku spowolnienia gospodarczego przewidywane koszty realizacji 20% redukcji CO2 spadły do 48 mld € rocznie do 2020 r. Pierwotne szacunki, gdy pakiet ustawowy był uzgadniany, szacowane były na 70 mld €. Ewentualne, dodatkowe koszty umożliwiające osiągnięcie 30% redukcji będą teraz jedynie o 11 mld większe od kwoty desygnowanej przez rządy unijne dwa lata temu.
Kryzys, poprzez obniżenie cen węgla, odcisnął swoje piętno także na unijnym systemie handlu emisjami (EU ETS), głównym sposobie redukcji emisji. Hedegaard ostrzegła, że istnieje możliwość, że ceny węgla nie wzrosną automatycznie, kiedy Europy wyjdzie z kryzysu, a to wymagać będzie jeszcze większego poświęcenia w sprawie redukcji CO2, aby utrzymać inwestycje ekologiczne na obecnym poziomie.
Unia przyznaje się do błędu
Ale mimo podjęcia kroków w kierunku 30% redukcji, pani komisarz nie udzieliła wsparcia jednostronnym działaniom Unii, twierdząc, że ta zmiana pozostanie uzależniona od postępów w sprawie nowego międzynarodowego traktatu klimatycznego. "Czy istnieją obecnie odpowiednie do tego warunki? Czy takie działania mają sens w tym momencie? Moja odpowiedź brzmi: nie", powiedziała.
Hedegaard dodała, że następnym krokiem będzie analiza wpływu zaostrzonej redukcji na poszczególne państwa członkowskie, tak aby mogły one zrewidować swoje stanowiska. Hiszpańska prezydencja Unii planuje przeprowadzenie wstępnych rozmów w tej sprawie na czerwcowym spotkaniu ministrów środowiska.
Wysiłek podjęty w celu spełnienia oczekiwań może wydawać się niezrozumiały, ponieważ wiele państw członkowskich sprzeciwia się jakimkolwiek dalszym ograniczeniom emisji CO2. Jeśli będzie to konieczne, gdy docelowa redukcja będzie powiększona, wyrażą one głośno swój protest. Francuscy i niemieccy ministrowie ds. przemysłu powiedzieli dziennikarzom, że Paryż i Berlin poprą 30% redukcji CO2 jedynie wtedy, gdy inne narody podejmą w tym celu podobny wysiłek.
Hedegaard podkreśliła, że, mimo oskarżeń o nieskuteczność, oferta warunkowej redukcji pozostaje najlepszą strategią na rzecz zwiększenia dalszych zobowiązań innych krajów. Stwierdziła także, że UE może dokonać przeglądu sytuacji przed konferencją klimatyczną w Cancún, dzięki czemu ustali najbardziej efektywną strategię.
Ochrona konkurencyjności europejskiego przemysłu
Oświadczenie komisarz ds. klimatu zawiera również ocenę ryzyka przeniesienia przedsiębiorstw z UE do krajów o mniej rygorystycznych ograniczeniach emisji węgla, określanych jako "wyciek emisji".
Fakt niewykorzystania pozwoleń na emisję przez przedsiębiorstwa borykające się ze spadającymi zamówieniami czyni „mniej prawdopodobnym” pogląd głoszący, że energochłonne sektory przemysłu stracą rynek w wyniku nowego unijnego ustawodawstwa w sprawie klimatu. Przejście na 30% redukcję pociągnie za sobą 1% spadek produkcji w energochłonnych sektorach, najbardziej dotknięty restrykcjami będzie przemysł chemiczny.
Odnosząc się do metod badawczych stosowanych w walce z wyciekiem emisji, Hedegaard stwierdziła, że wciąż „pozostają one właściwe i powinny pozostać w obecnej formie”.
Komisja nadal rozpatruje opcję taryf granicznych, jednak w opinii Hedegaard będzie „niezwykle trudno” stworzyć system bez całej biurokratycznej otoczki.
Szereg ostatnich badań stwierdza, że ryzyko wycieku emisji zostało nadmiernie wyolbrzymione, w rzeczywistości zagrożonych nim jest zaledwie kilka branż.
Komentarze
Przedsiębiorcy zgodnie potępili inicjatywę zwiększenia redukcji do 30%, argumentując, iż pozbawi ona europejskie przedsiębiorstwa konkurencyjności.
BusinessEurope, europejskie lobby biznesowe, przekonuje, iż ze zmianą klimatu należy walczyć globalnie. "Jesteśmy przekonani, że (...) istnieje nikła szansa, iż dalsze jednostronne deklaracje Unii, ponad ustalone wcześniej 20%, przekonają inne państwa do podjęcia analogicznych kroków. Co więcej, działanie takie wysłałoby negatywny sygnał do europejskiego przemysłu”, powiedział Jürgen R. Thumann, prezes BusinessEurope.
Europejski Sojusz Energochłonnych Gałęzi Przemysłu, który także jest przeciwny jednostronnym posunięciom, zwrócił się do Komisji, aby ta skoncentrowała się raczej na międzynarodowych negocjacjach klimatycznych i polityce długoterminowej, dotyczącej celów zakładanych na rok 2050. Sojusz stwierdził, że scenariusze sugerujące osiągalność 30% redukcji nie biorą pod uwagę faktu, że spadek koniunktury "drastycznie ograniczył możliwości przemysłu i społeczeństwa UE do radzenia sobie z jednostronnymi zobowiązaniami".
„Globalny rozwój przemysłu wytwórczego będzie odbywał się nadal – z lub bez udziału Unii”, głosi oświadczenie. „Bezcelowe wystawianie pozbawionego węglowego zaplecza unijnego przemysłu na starcie z pozostałymi gospodarkami uległo ostatnio zmniejszeniu i nie powinno być zwiększane poprzez dodatkowe, jednostronne deklaracje, które okazały się nieskuteczne w toku międzynarodowych negocjacjach”.
Zrzeszenie Brytyjskiego Przemysły (CBI) oświadczyło, że podziela pogląd komisji, że obecny moment nie jest to właściwym na podnoszenie zakładanej redukcji emisji.
„W przypadku braku globalnie wiążącego porozumienia w sprawie klimatu jednostronne podnoszenie celów na rok 2020 jest przedwczesne. Uważamy, że jednostronne działania UE mogą przynieść spadek konkurencyjności producentów, poprzez zawyżenie kosztów w stosunku do międzynarodowej konkurencji”, powiedział Neil Bentley, dyrektor CBI d.s. środowiska biznesowego. "Zanim zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje, konieczne jest rozważenie możliwych skutków podniesienia celu w poszczególnych sektorach przemysłu i jego wpływu na bezpieczeństwo energetyczne Wielkiej Brytanii", dodał.
Jednakże, jak stwierdziła powołana przez księcia Walii Grupa Liderów Biznesu ds. Zmian Klimatycznych, należy rozpatrzyć opcję redukcji ponad 20%, nawet w sytuacji braku międzynarodowego poparcia. Także według grupy powinien zostać sporządzony plan odnoszący się do gospodarczych skutków takiego ruchu.
Europejskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej (EWEA) wyraziło z kolei żal, że Komisja nie wydawała rekomendacji wobec zaostrzenia emisji. Według stowarzyszenia takie posunięcie dawałoby Europie znaczną przewagę na polu „zielonych technologii”.
„Zwiększenie redukcji do 30% wysłałoby czytelny sygnał do inwestorów, informujący ich, że mówiąc o biznesie Europa ma na myśli zielony rozwój oraz zrównoważoną gospodarkę. Podczas szczytu w Kopenhadze oferta ta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, jednak obecnie zapewniłaby Europie czołowe miejsce w wyścigu zielonych technologii. Europa jest liderem technologii wiatrowych, jednak ma poważnych konkurentów z Chin, Japonii, USA oraz Indii i Korei. Nie chciałbym, aby Europa straciła swoją pozycję z powodu porażki w negacjach klimatycznych”, powiedział Christian Kjaer, dyrektor wykonawczy EWEA.
Ekologicznie organizacje pozarządowe z zadowoleniem przyjęły komunikat, ale podkreśliły też, że to jedynie pierwszy krok.
Ekologiczna organizacja pozarządowa “Sandbag” podkreśliła, że system EU ETS zdołał ograniczyć zużycie węgla w systemach nim objętych jedynie w roku 2008. Powołując się na możliwe rozwiązania, organizacja stwierdziła, że ETS powinien być odnowiony, aby mógł być zgodny z 30% celem, co umożliwiłoby ustanowienie 34% redukcji dla objętych nim sektorów, w porównaniu do poziomu emisji z 2005 roku. Taka redukcja pozwoliłaby zaoszczędzić ponad 1,4 mld ton emisji CO2 w latach 2013-2020.
„Dzięki temu Europa może ubiegać się o znaczne udziały we wschodzącej gospodarce czystej energii, oszacowane na około 2,3 biliarda dolarów do roku 2020”, powiedział przedstawiciel organizacji pozarządowej.
WWF stwierdziła, że trzeba obecnie ujawnić fakty na temat korzyści gospodarki ekologicznej, „aby pokonać strach przed specjalnymi interesami”. „WWF apeluje do państw unijnych o poparcie propozycji oraz analiz Komisji. Liczymy na to, że Rada Europejska upomni się o zmiany konieczne do realizacji powiększenia celu redukcji”, powiedział Jason Anderson, dyrektor ds. przepisów klimatyczno-energetycznych w WWF.
Europejska sieć zajmującą się zagadnieniami klimatu i energii (CAN-Europe) z zadowoleniem przyjęła sprawozdanie Komisji. Jej zdaniem jest to odpowiedź na fakt, że Europa ociąga się z rozwojem ekologicznych technologii, a w konsekwencji zostaje w tyle za Chinami i USA. „Pomimo problemów z komunikacją oraz przede wszystkim z analizami dotyczącymi sytuacji gospodarczej poszczególnych państw, jest to pierwszy krok w stronę jednolitego porozumienia w sprawie zwiększenia redukcji o 30%”.
Organizacja “Friends of the Earth” powiedziała, że Komisja Europejska podjęła “odważną decyzję” w sprawie podniesienia europejskich ambicji. Teraz nalega, aby Komisja zaakceptowała zwiększenie redukcji do 40%.
“Connie Hedegaard podjęła rozsądną decyzję, jednak nie zdołała przekonać wszystkich o potrzebie podniesienia poziomu redukcji do 2020 roku. Jeżeli cel 30% zostanie zaakceptowany, będzie o wiele łatwiej podjąć wyzwanie 40% redukcji, dzięki której będzie o wiele łatwiej utrzymać poziom ocieplenia klimatycznego poniżej 2oC. Redukcja 40% jest nie tylko możliwa, ale i opłacalna, a także konieczna”, powiedział David Heller, uczestnik kampanii na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i energetycznej FoE. Podkreślił, że redukcja powinna być raczej podjęta przez każde państwo z osobna, a nie poprzez opodatkowanie, aby stworzyć europejski rynek pracy.
Gert Jan Koopman, dyrektor rozwoju ekonomicznego i reform strukturalnych w Komisji Europejskiej, 25 maja br. podczas konferencji powiedział, że ważnej jest, aby nie ustanawiać zbyt wysokiego celu redukcji, ponieważ mogłoby to wpłynąć negatywnie na konkurencyjność Europy. „Potrzebujemy rozsądnego prawodawstwa, ponieważ nie stać nas na drogie w implementacji rozporządzenia”, stwierdził.
Stwierdzenia Koopmana zostały powtórzone przez Ivana Hodaca, generalnego sekretarza Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów, który zauważył, że „powinniśmy być ambitni, ale ta ambicja powinna uwzględniać nasze realne możliwości, gdyż w przeciwnym przypadku straci na tym nasza konkurencyjność”. Również i Jacques Delmiotiez, przewodniczacy BASF Polurethanes, wyraził zbliżony pogląd: „najpierw musimy osiągnąć 20%, a dopiero potem możemy myśleć o wyższych celach”.
Jennifer Morgan, dyrektor programu klimatyczno-energetycznego waszyngtońskiego World Resources Institute, próbowała ukazać ten problem z perspektywy międzynarodowej: ”Europa widzi to jako zagrożeniem, natomiast dla USA to Europa będzie zagrożeniem, jeśli nadal będzie liderem”.
źródło: EurActiv
Zeszłoroczny szczyt klimatyczny w Kopenhadze zawiódł nadzieje Europejczyków, gdyż będąca jego owocem umowa nie zawierała prawnie wiążących zobowiązań redukcji CO2. Aby zachować twarz, przywódcy podpisali tzw. “ugodę kopenhaską”, ustanawiającą jako główny cel utrzymanie globalnego wzrostu temperatury poniżej 2°C, co powinno wystarczyć do uniknięcia groźnych zmian klimatycznych.
W marcu 2010 roku Komisja przedstawiła strategię ożywienia globalnych negocjacji po Konferencji Kopenhaskiej. Do lata 2010 roku obiecała przedstawienie analiz koniecznych działań, jakie musi podjąć Europa, aby osiągnąć 30% redukcji CO2.
Pod koniec maja komisarz ds. działań klimatycznych przedstawiła komunikat, w którym stwierdziła, że zwiększenie redukcji emisji o 30% do roku 2020 jest wykonalne zarówno cenowo, jak i technicznie.
Komisja Europejska szacuje, że w wyniku spowolnienia gospodarczego przewidywane koszty realizacji 20% redukcji CO2 spadły do 48 mld € rocznie do 2020 r. Pierwotne szacunki, gdy pakiet ustawowy był uzgadniany, szacowane były na 70 mld €. Ewentualne, dodatkowe koszty umożliwiające osiągnięcie 30% redukcji będą teraz jedynie o 11 mld większe od kwoty desygnowanej przez rządy unijne dwa lata temu.
Kryzys, poprzez obniżenie cen węgla, odcisnął swoje piętno także na unijnym systemie handlu emisjami (EU ETS), głównym sposobie redukcji emisji. Hedegaard ostrzegła, że istnieje możliwość, że ceny węgla nie wzrosną automatycznie, kiedy Europy wyjdzie z kryzysu, a to wymagać będzie jeszcze większego poświęcenia w sprawie redukcji CO2, aby utrzymać inwestycje ekologiczne na obecnym poziomie.
Unia przyznaje się do błędu
Ale mimo podjęcia kroków w kierunku 30% redukcji, pani komisarz nie udzieliła wsparcia jednostronnym działaniom Unii, twierdząc, że ta zmiana pozostanie uzależniona od postępów w sprawie nowego międzynarodowego traktatu klimatycznego. "Czy istnieją obecnie odpowiednie do tego warunki? Czy takie działania mają sens w tym momencie? Moja odpowiedź brzmi: nie", powiedziała.
Hedegaard dodała, że następnym krokiem będzie analiza wpływu zaostrzonej redukcji na poszczególne państwa członkowskie, tak aby mogły one zrewidować swoje stanowiska. Hiszpańska prezydencja Unii planuje przeprowadzenie wstępnych rozmów w tej sprawie na czerwcowym spotkaniu ministrów środowiska.
Wysiłek podjęty w celu spełnienia oczekiwań może wydawać się niezrozumiały, ponieważ wiele państw członkowskich sprzeciwia się jakimkolwiek dalszym ograniczeniom emisji CO2. Jeśli będzie to konieczne, gdy docelowa redukcja będzie powiększona, wyrażą one głośno swój protest. Francuscy i niemieccy ministrowie ds. przemysłu powiedzieli dziennikarzom, że Paryż i Berlin poprą 30% redukcji CO2 jedynie wtedy, gdy inne narody podejmą w tym celu podobny wysiłek.
Hedegaard podkreśliła, że, mimo oskarżeń o nieskuteczność, oferta warunkowej redukcji pozostaje najlepszą strategią na rzecz zwiększenia dalszych zobowiązań innych krajów. Stwierdziła także, że UE może dokonać przeglądu sytuacji przed konferencją klimatyczną w Cancún, dzięki czemu ustali najbardziej efektywną strategię.
Ochrona konkurencyjności europejskiego przemysłu
Oświadczenie komisarz ds. klimatu zawiera również ocenę ryzyka przeniesienia przedsiębiorstw z UE do krajów o mniej rygorystycznych ograniczeniach emisji węgla, określanych jako "wyciek emisji".
Fakt niewykorzystania pozwoleń na emisję przez przedsiębiorstwa borykające się ze spadającymi zamówieniami czyni „mniej prawdopodobnym” pogląd głoszący, że energochłonne sektory przemysłu stracą rynek w wyniku nowego unijnego ustawodawstwa w sprawie klimatu. Przejście na 30% redukcję pociągnie za sobą 1% spadek produkcji w energochłonnych sektorach, najbardziej dotknięty restrykcjami będzie przemysł chemiczny.
Odnosząc się do metod badawczych stosowanych w walce z wyciekiem emisji, Hedegaard stwierdziła, że wciąż „pozostają one właściwe i powinny pozostać w obecnej formie”.
Komisja nadal rozpatruje opcję taryf granicznych, jednak w opinii Hedegaard będzie „niezwykle trudno” stworzyć system bez całej biurokratycznej otoczki.
Szereg ostatnich badań stwierdza, że ryzyko wycieku emisji zostało nadmiernie wyolbrzymione, w rzeczywistości zagrożonych nim jest zaledwie kilka branż.
Komentarze
Przedsiębiorcy zgodnie potępili inicjatywę zwiększenia redukcji do 30%, argumentując, iż pozbawi ona europejskie przedsiębiorstwa konkurencyjności.
BusinessEurope, europejskie lobby biznesowe, przekonuje, iż ze zmianą klimatu należy walczyć globalnie. "Jesteśmy przekonani, że (...) istnieje nikła szansa, iż dalsze jednostronne deklaracje Unii, ponad ustalone wcześniej 20%, przekonają inne państwa do podjęcia analogicznych kroków. Co więcej, działanie takie wysłałoby negatywny sygnał do europejskiego przemysłu”, powiedział Jürgen R. Thumann, prezes BusinessEurope.
Europejski Sojusz Energochłonnych Gałęzi Przemysłu, który także jest przeciwny jednostronnym posunięciom, zwrócił się do Komisji, aby ta skoncentrowała się raczej na międzynarodowych negocjacjach klimatycznych i polityce długoterminowej, dotyczącej celów zakładanych na rok 2050. Sojusz stwierdził, że scenariusze sugerujące osiągalność 30% redukcji nie biorą pod uwagę faktu, że spadek koniunktury "drastycznie ograniczył możliwości przemysłu i społeczeństwa UE do radzenia sobie z jednostronnymi zobowiązaniami".
„Globalny rozwój przemysłu wytwórczego będzie odbywał się nadal – z lub bez udziału Unii”, głosi oświadczenie. „Bezcelowe wystawianie pozbawionego węglowego zaplecza unijnego przemysłu na starcie z pozostałymi gospodarkami uległo ostatnio zmniejszeniu i nie powinno być zwiększane poprzez dodatkowe, jednostronne deklaracje, które okazały się nieskuteczne w toku międzynarodowych negocjacjach”.
Zrzeszenie Brytyjskiego Przemysły (CBI) oświadczyło, że podziela pogląd komisji, że obecny moment nie jest to właściwym na podnoszenie zakładanej redukcji emisji.
„W przypadku braku globalnie wiążącego porozumienia w sprawie klimatu jednostronne podnoszenie celów na rok 2020 jest przedwczesne. Uważamy, że jednostronne działania UE mogą przynieść spadek konkurencyjności producentów, poprzez zawyżenie kosztów w stosunku do międzynarodowej konkurencji”, powiedział Neil Bentley, dyrektor CBI d.s. środowiska biznesowego. "Zanim zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje, konieczne jest rozważenie możliwych skutków podniesienia celu w poszczególnych sektorach przemysłu i jego wpływu na bezpieczeństwo energetyczne Wielkiej Brytanii", dodał.
Jednakże, jak stwierdziła powołana przez księcia Walii Grupa Liderów Biznesu ds. Zmian Klimatycznych, należy rozpatrzyć opcję redukcji ponad 20%, nawet w sytuacji braku międzynarodowego poparcia. Także według grupy powinien zostać sporządzony plan odnoszący się do gospodarczych skutków takiego ruchu.
Europejskie Stowarzyszenie Energii Wiatrowej (EWEA) wyraziło z kolei żal, że Komisja nie wydawała rekomendacji wobec zaostrzenia emisji. Według stowarzyszenia takie posunięcie dawałoby Europie znaczną przewagę na polu „zielonych technologii”.
„Zwiększenie redukcji do 30% wysłałoby czytelny sygnał do inwestorów, informujący ich, że mówiąc o biznesie Europa ma na myśli zielony rozwój oraz zrównoważoną gospodarkę. Podczas szczytu w Kopenhadze oferta ta nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, jednak obecnie zapewniłaby Europie czołowe miejsce w wyścigu zielonych technologii. Europa jest liderem technologii wiatrowych, jednak ma poważnych konkurentów z Chin, Japonii, USA oraz Indii i Korei. Nie chciałbym, aby Europa straciła swoją pozycję z powodu porażki w negacjach klimatycznych”, powiedział Christian Kjaer, dyrektor wykonawczy EWEA.
Ekologicznie organizacje pozarządowe z zadowoleniem przyjęły komunikat, ale podkreśliły też, że to jedynie pierwszy krok.
Ekologiczna organizacja pozarządowa “Sandbag” podkreśliła, że system EU ETS zdołał ograniczyć zużycie węgla w systemach nim objętych jedynie w roku 2008. Powołując się na możliwe rozwiązania, organizacja stwierdziła, że ETS powinien być odnowiony, aby mógł być zgodny z 30% celem, co umożliwiłoby ustanowienie 34% redukcji dla objętych nim sektorów, w porównaniu do poziomu emisji z 2005 roku. Taka redukcja pozwoliłaby zaoszczędzić ponad 1,4 mld ton emisji CO2 w latach 2013-2020.
„Dzięki temu Europa może ubiegać się o znaczne udziały we wschodzącej gospodarce czystej energii, oszacowane na około 2,3 biliarda dolarów do roku 2020”, powiedział przedstawiciel organizacji pozarządowej.
WWF stwierdziła, że trzeba obecnie ujawnić fakty na temat korzyści gospodarki ekologicznej, „aby pokonać strach przed specjalnymi interesami”. „WWF apeluje do państw unijnych o poparcie propozycji oraz analiz Komisji. Liczymy na to, że Rada Europejska upomni się o zmiany konieczne do realizacji powiększenia celu redukcji”, powiedział Jason Anderson, dyrektor ds. przepisów klimatyczno-energetycznych w WWF.
Europejska sieć zajmującą się zagadnieniami klimatu i energii (CAN-Europe) z zadowoleniem przyjęła sprawozdanie Komisji. Jej zdaniem jest to odpowiedź na fakt, że Europa ociąga się z rozwojem ekologicznych technologii, a w konsekwencji zostaje w tyle za Chinami i USA. „Pomimo problemów z komunikacją oraz przede wszystkim z analizami dotyczącymi sytuacji gospodarczej poszczególnych państw, jest to pierwszy krok w stronę jednolitego porozumienia w sprawie zwiększenia redukcji o 30%”.
Organizacja “Friends of the Earth” powiedziała, że Komisja Europejska podjęła “odważną decyzję” w sprawie podniesienia europejskich ambicji. Teraz nalega, aby Komisja zaakceptowała zwiększenie redukcji do 40%.
“Connie Hedegaard podjęła rozsądną decyzję, jednak nie zdołała przekonać wszystkich o potrzebie podniesienia poziomu redukcji do 2020 roku. Jeżeli cel 30% zostanie zaakceptowany, będzie o wiele łatwiej podjąć wyzwanie 40% redukcji, dzięki której będzie o wiele łatwiej utrzymać poziom ocieplenia klimatycznego poniżej 2oC. Redukcja 40% jest nie tylko możliwa, ale i opłacalna, a także konieczna”, powiedział David Heller, uczestnik kampanii na rzecz sprawiedliwości klimatycznej i energetycznej FoE. Podkreślił, że redukcja powinna być raczej podjęta przez każde państwo z osobna, a nie poprzez opodatkowanie, aby stworzyć europejski rynek pracy.
Gert Jan Koopman, dyrektor rozwoju ekonomicznego i reform strukturalnych w Komisji Europejskiej, 25 maja br. podczas konferencji powiedział, że ważnej jest, aby nie ustanawiać zbyt wysokiego celu redukcji, ponieważ mogłoby to wpłynąć negatywnie na konkurencyjność Europy. „Potrzebujemy rozsądnego prawodawstwa, ponieważ nie stać nas na drogie w implementacji rozporządzenia”, stwierdził.
Stwierdzenia Koopmana zostały powtórzone przez Ivana Hodaca, generalnego sekretarza Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów, który zauważył, że „powinniśmy być ambitni, ale ta ambicja powinna uwzględniać nasze realne możliwości, gdyż w przeciwnym przypadku straci na tym nasza konkurencyjność”. Również i Jacques Delmiotiez, przewodniczacy BASF Polurethanes, wyraził zbliżony pogląd: „najpierw musimy osiągnąć 20%, a dopiero potem możemy myśleć o wyższych celach”.
Jennifer Morgan, dyrektor programu klimatyczno-energetycznego waszyngtońskiego World Resources Institute, próbowała ukazać ten problem z perspektywy międzynarodowej: ”Europa widzi to jako zagrożeniem, natomiast dla USA to Europa będzie zagrożeniem, jeśli nadal będzie liderem”.
źródło: EurActiv
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl