Polecane publikacje
Shell nie rezygnuje z Arktyki (14804)
2012-09-19W poniedziałek 17 września Shell poinformował, że porzuca próby dowiercenia się do złóż węglowodorów na Alasce. Na fali ostatniego zainteresowania poszukiwaniami ropy w Arktyce wiadomość obiegła większość światowych mediów. Wbrew pozorom nie jest to jednak pozytywna informacja.
W ostatnich tygodniach głośno było o Arktyce nie za tylko za sprawą rekordowo szybko topniejącego lodu, lecz także dzięki akcji Greenpeace'u na platformie Gazpromu na Morzu Peczorskim. Jej celem było zaalarmowanie światowej opinii publicznej, że eksploatacja złóż Arktyki wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem wycieku ropy, a co za tym idzie, może spowodować katastrofę ekologiczną w tym wrażliwym regionie. Gazprom jest zupełnie nieprzygotowany na taki wypadek.
Tymczasem z innej strony globu, u wybrzeży Alaski poszukuje ropy i gazu inny wielki koncern paliwowy – Shell. Na początku tego tygodnia ogłosił co prawda, że zaprzestaje kopać.
Zdawać się może, że to pokłosie akcji Greenpeace'u, który zwracał uwagę na bezpieczeństwo takich działań. Kelly Op de Weegh, rzeczniczka Shella w oświadczeniu przedrukowanym przez "The Los Angeles Times" pisze: "To kluczowy program, dzięki którym państwo może uzyskać dostęp do ważnych zasobów, które wystarczą na kilka następnych dekad. Jesteśmy zobowiązani robić to bezpiecznie i odpowiedzialnie".
Jednak jak się okazuje, Shell zaprzestanie prowadzenia tylko niektórych wierceń i tylko na kilka miesięcy, a od ochrony środowiska czy klimatu ważniejszym powodem wstrzymania pewnych prac były problemy techniczne.
Nie tylko Gazprom nie jest dobrze przygotowany. Jeden ze statków Shella – The Arctic Challenger po modernizacji w Bellingham w stanie Waszyngton przez dłuższy czas nie mógł uzyskać odpowiednich certyfikatów od Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych (USCG). Barka miała pracować już w lipcu. Gdy w zeszłym tygodniu wydawało się, że w końcu się uda się wyruszyć do wybrzeży Alaski, podczas ostatecznej próby znów został uszkodzony zbiornik na ropę.
Oprócz problemów technicznych prace opóźniają pozwy ekologów oraz nowe regulacje prawne wprowadzone po eksplozji na platformie BP Deepwater Horizon w kwietniu 2010 roku w Zatoce Meksykańskiej.
To poważne ciosy dla firmy, który poświęciła sześć lat na badanie szelfu kontynentalnego u wybrzeży Alaski, ale to nie jej ostatnie słowo. Shell do końca sezonu będzie wciąż prowadzić wiercenia, lecz wskutek trudności tylko do pewnej głębokości. Teraz nie zamierza jeszcze dokopywać się do złóż ropy czy gazu, przeprowadzane działania umożliwią szybsze ich rozpoczęcie już latem 2013 roku. "Rozpoczniemy drążenie tak wielu studni, na ile czas w tym sezonie nam pozwoli", mówi Kelly Op de Weegh.
Inny pracownik Shella, David Williams, potwierdził, że Shell nie zamierza w kolejnych latach rezygnować z wierceń na Morzu Czukockim i Morzu Beauforta. Na pewno nie będzie tą firmą, która przyczyni się do zatrzymania szaleństwa w Arktyce. W wiercenia u wybrzeży Alaski zainwestował już w końcu 4,5 mld USD.
A przecież "owe ogromne fundusze można by wydać na przyśpieszenie rozwoju technologii odnawialnych i zmniejszenie popytu – czyli przede wszystkim rozwój transportu publicznego", zauważa Maciej Muskat z Greenpeace'u na blogu Koalicji Klimatycznej (koalicjaklimatyczna.blog.onet.pl).
Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl
fot. Greenpeace
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl