Polecane publikacje
Międzynarodowe wysiłki "wciąż nieadekwatne" do potrzeb (8683)
2010-08-17
Podczas gdy w Bonn trwały rozmowy w sprawie nowej umowy klimatycznej, eksperci stwierdzili, że same zobowiązania państw do redukcji emisji gazów cieplarnianych nie gwarantują, iż uda się zapobiec dalszemu ocieplaniu się klimatu i osiągnięciu niebezpiecznego poziomu emisji.
źródło: EurActiv
Jednym z celów konferencji klimatycznej w Kopenhadze w 2009 roku było wypracowanie nowej umowy mającej zastąpić wygasający w 2012 roku traktat z Kioto. Jednak po dwóch tygodniach przedłużających się rozmów światowi przywódcy zdecydowali się na porozumienie, które zawiodło oczekiwania Europejczyków, ponieważ nie zawierało wiążących zobowiązań ograniczenia emisji.
Rezultatem konferencji była „Deklaracja kopenhaska”, w której stwierdzono jedynie, że potrzebne będą spore ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, by powstrzymać globalny wzrost temperatury poniżej 2°C i że kraje są gotowe na takie wyzwanie.
Następna, spodziewana pod koniec roku, tura rozmów w Cancún ma stworzyć niezbędne podstawy do realizacji takich przedsięwzięć jak adaptacja, łagodzenie zmian klimatycznych, redukcja emisji z wylesiania (REDD) oraz monitorowanie, sprawozdawczość i kontrola (MRV).
Tym razem jednak, ze względu na niepowodzenie w Kopenhadze w zeszłym roku, kiedy to wymagania okazały się zbyt wielkie, państwa nie będą nalegać na wszechstronną zgodę na prawnie wiążącą umowę. Uczestnicy rozmów mają skupić się na uzgodnieniu spraw podstawowych – dyskutować będą o leśnictwie, adaptacji, finansowaniu „szybkiego startu” oraz mechanizmie MRV.
2 sierpnia “Climate Strategies” – sieć międzynarodowych naukowców zajmujących się badaniami klimatycznymi z Uniwersytetu w Cambridge opublikowała nowy, międzynarodowy raport. Dokument dotyczy zobowiązań państw do redukcji gazów cieplarnianych, które – zdaniem naukowców – są „niewystarczające, aby doprowadzić do wzrostu cen na rynku węgla, potrzebnego do osiągnięcia szczytu emisji do 2020 roku”.
„Istnieje wyraźna niezgodność pomiędzy zobowiązaniami podjętymi przez światowych liderów, dotyczącymi redukcji emisji do 2050 roku, które mają doprowadzić do wstrzymania wzrostu ocieplenia, a raczej słabymi celami, które mają być osiągnięte do 2020 roku. Aby zrealizować długoterminowy cel, jedynym rozwiązaniem są zdecydowane, coroczne, redukcje podejmowane przez przyszłe pokolenia po roku 2020” – powiedział Murray Ward, szef badań.
Badania pokazują, że zobowiązania mają swoje początki w różnych latach, dotyczą różnych gazów i że inaczej podchodzi się do rozwiązań offsetowych. Ponadto, nie biorą pod uwagę efektu globalnej redukcji emisji do roku 2020.
“Priorytetem w obecnych negocjacjach UNFCCC powinna być wspólna podstawa dla zobowiązań redukcyjnych, aby mogły być one dobrze zrozumiane i porównane. To pozwoli na pełne, dokładne i realne efekty zobowiązań, a negocjacje będą przebiegać w atmosferze pełnego zrozumienia”.
Ocieplenie klimatu wciąż realnym zagrożeniem
Najnowsza analiza zobowiązań w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych wykazuje, że świat wciąż zmierza ku wzrostowi średniej temperatury – ostrzegają naukowcy z Ecofys, Poczdamskiego Instytutu Badań Wpływów Klimatu (PIK) i wyliczają, iż, jeśli czarny scenariusz się spełni, to do 2100 roku średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 3,5°C. Obecnie jako próg bezpieczeństwa związanego z niebezpiecznymi zmianami klimatu ogólnie przyjęte są 2°C.
Według przewidywań, stężenie CO2 osiągnie 650 ppm (jednostek na milion) w 2100 roku, co daleko przekroczy poziom 350 ppm, o który walczą państwa.
Niektóre państwa rozwijające się ogłosiły ostatnio podjęcie zdecydowanych działań przeciwdziałających ociepleniu klimatu. Na przykład Papua-Nowa Gwinea planuje redukcję gazów cieplarnianych o co najmniej 50% do 2030 roku, a do roku 2050 osiągnięcie tzw. neutralności węglowej.
Opóźnienie amerykańskiej ustawy klimatycznej stało się kolejnym powodem do zmartwień, gdyż ten drugi największy światowy emitent CO2 (po Chinach) nie będzie w stanie do 2020 roku zredukować swoich emisji o 17% poniżej poziomu z roku 2005. Pekin z kolei już został skrytykowany za brak ambitnych celów.
Badacze przypomnieli także negocjatorom o obowiązku zadbania o niedociągnięcia, które nadal uniemożliwiają redukcję obecnych emisji.
Jednym z takich niedociągnięć jest tzw. “hot air” – miliardy niezużytych jednostek uprawnień do emisji, zgromadzonych przez Rosję, Ukrainę i inne państwa postkomunistyczne (w tym Polskę). Jeśli pozostawi się możliwość ich wykorzystania po roku 2012, drastycznie obniży to rzeczywistą redukcję emisji.
Badacze podali przykład Mołdawii, która poprosiła o nowe “hot air”. Jej zobowiązanie do redukcji emisji o 25% poniżej poziomu z roku 1990 do 2020 tak naprawdę potroi jej poziom emisji, który jest obecnie 75% poniżej poziomu z roku 1990. To spowoduje przekroczenie dopuszczalnego poziomu redukcji nawet według obecnego scenariusza.
Kolejnym punktem spornym są zasady traktowania emisji pochodzącej z lasów.
„Rozmowy w Bonn skupiają się na roli lasów w państwach rozwiniętych. Zasady te mają duży wpływ na skuteczność zobowiązań redukcji, ponieważ tworzą tzw. ‘niedociągnięcia’ w całym systemie” – powiedział Michiel Schaeffer z organizacji Climate Analytics.
Naukowcy obliczyli, że rozwiązania preferowane przez państwa rozwinięte zaniżą obecny poziom docelowej redukcji emisji o 11-19% poniżej poziomu z roku 1990.
Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) utrzymuje, że państwa uprzemysłowione będą musiały zredukować emisję gazów cieplarnianych o 25 do 40%, aby uniknąć katastrofalnych zmian klimatycznych.
Taka skala redukcji ciągle jest poza zasięgiem, pomimo jej pilnej potrzeby, na jaką wskazują niebezpiecznie wysokie temperatury w Europie, Ameryce Północnej oraz Chinach.
Nowy raport „Stan klimatu w 2009 roku” stwierdza, że średnia temperatura dolnej i górnej warstwy troposfery w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła bardziej niż w całym poprzednim okresie pomiarów. Według raportu wzrastająca temperatura lądów, oceanów i atmosfery oraz ciągle podnoszący się poziom mórz czynią lata po 2000 roku najgorętszą dekadą na Ziemi.
Rezultatem konferencji była „Deklaracja kopenhaska”, w której stwierdzono jedynie, że potrzebne będą spore ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, by powstrzymać globalny wzrost temperatury poniżej 2°C i że kraje są gotowe na takie wyzwanie.
Następna, spodziewana pod koniec roku, tura rozmów w Cancún ma stworzyć niezbędne podstawy do realizacji takich przedsięwzięć jak adaptacja, łagodzenie zmian klimatycznych, redukcja emisji z wylesiania (REDD) oraz monitorowanie, sprawozdawczość i kontrola (MRV).
Tym razem jednak, ze względu na niepowodzenie w Kopenhadze w zeszłym roku, kiedy to wymagania okazały się zbyt wielkie, państwa nie będą nalegać na wszechstronną zgodę na prawnie wiążącą umowę. Uczestnicy rozmów mają skupić się na uzgodnieniu spraw podstawowych – dyskutować będą o leśnictwie, adaptacji, finansowaniu „szybkiego startu” oraz mechanizmie MRV.
2 sierpnia “Climate Strategies” – sieć międzynarodowych naukowców zajmujących się badaniami klimatycznymi z Uniwersytetu w Cambridge opublikowała nowy, międzynarodowy raport. Dokument dotyczy zobowiązań państw do redukcji gazów cieplarnianych, które – zdaniem naukowców – są „niewystarczające, aby doprowadzić do wzrostu cen na rynku węgla, potrzebnego do osiągnięcia szczytu emisji do 2020 roku”.
„Istnieje wyraźna niezgodność pomiędzy zobowiązaniami podjętymi przez światowych liderów, dotyczącymi redukcji emisji do 2050 roku, które mają doprowadzić do wstrzymania wzrostu ocieplenia, a raczej słabymi celami, które mają być osiągnięte do 2020 roku. Aby zrealizować długoterminowy cel, jedynym rozwiązaniem są zdecydowane, coroczne, redukcje podejmowane przez przyszłe pokolenia po roku 2020” – powiedział Murray Ward, szef badań.
Badania pokazują, że zobowiązania mają swoje początki w różnych latach, dotyczą różnych gazów i że inaczej podchodzi się do rozwiązań offsetowych. Ponadto, nie biorą pod uwagę efektu globalnej redukcji emisji do roku 2020.
“Priorytetem w obecnych negocjacjach UNFCCC powinna być wspólna podstawa dla zobowiązań redukcyjnych, aby mogły być one dobrze zrozumiane i porównane. To pozwoli na pełne, dokładne i realne efekty zobowiązań, a negocjacje będą przebiegać w atmosferze pełnego zrozumienia”.
Ocieplenie klimatu wciąż realnym zagrożeniem
Najnowsza analiza zobowiązań w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych wykazuje, że świat wciąż zmierza ku wzrostowi średniej temperatury – ostrzegają naukowcy z Ecofys, Poczdamskiego Instytutu Badań Wpływów Klimatu (PIK) i wyliczają, iż, jeśli czarny scenariusz się spełni, to do 2100 roku średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 3,5°C. Obecnie jako próg bezpieczeństwa związanego z niebezpiecznymi zmianami klimatu ogólnie przyjęte są 2°C.
Według przewidywań, stężenie CO2 osiągnie 650 ppm (jednostek na milion) w 2100 roku, co daleko przekroczy poziom 350 ppm, o który walczą państwa.
Niektóre państwa rozwijające się ogłosiły ostatnio podjęcie zdecydowanych działań przeciwdziałających ociepleniu klimatu. Na przykład Papua-Nowa Gwinea planuje redukcję gazów cieplarnianych o co najmniej 50% do 2030 roku, a do roku 2050 osiągnięcie tzw. neutralności węglowej.
Opóźnienie amerykańskiej ustawy klimatycznej stało się kolejnym powodem do zmartwień, gdyż ten drugi największy światowy emitent CO2 (po Chinach) nie będzie w stanie do 2020 roku zredukować swoich emisji o 17% poniżej poziomu z roku 2005. Pekin z kolei już został skrytykowany za brak ambitnych celów.
Badacze przypomnieli także negocjatorom o obowiązku zadbania o niedociągnięcia, które nadal uniemożliwiają redukcję obecnych emisji.
Jednym z takich niedociągnięć jest tzw. “hot air” – miliardy niezużytych jednostek uprawnień do emisji, zgromadzonych przez Rosję, Ukrainę i inne państwa postkomunistyczne (w tym Polskę). Jeśli pozostawi się możliwość ich wykorzystania po roku 2012, drastycznie obniży to rzeczywistą redukcję emisji.
Badacze podali przykład Mołdawii, która poprosiła o nowe “hot air”. Jej zobowiązanie do redukcji emisji o 25% poniżej poziomu z roku 1990 do 2020 tak naprawdę potroi jej poziom emisji, który jest obecnie 75% poniżej poziomu z roku 1990. To spowoduje przekroczenie dopuszczalnego poziomu redukcji nawet według obecnego scenariusza.
Kolejnym punktem spornym są zasady traktowania emisji pochodzącej z lasów.
„Rozmowy w Bonn skupiają się na roli lasów w państwach rozwiniętych. Zasady te mają duży wpływ na skuteczność zobowiązań redukcji, ponieważ tworzą tzw. ‘niedociągnięcia’ w całym systemie” – powiedział Michiel Schaeffer z organizacji Climate Analytics.
Naukowcy obliczyli, że rozwiązania preferowane przez państwa rozwinięte zaniżą obecny poziom docelowej redukcji emisji o 11-19% poniżej poziomu z roku 1990.
Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) utrzymuje, że państwa uprzemysłowione będą musiały zredukować emisję gazów cieplarnianych o 25 do 40%, aby uniknąć katastrofalnych zmian klimatycznych.
Taka skala redukcji ciągle jest poza zasięgiem, pomimo jej pilnej potrzeby, na jaką wskazują niebezpiecznie wysokie temperatury w Europie, Ameryce Północnej oraz Chinach.
Nowy raport „Stan klimatu w 2009 roku” stwierdza, że średnia temperatura dolnej i górnej warstwy troposfery w ciągu ostatnich 30 lat wzrosła bardziej niż w całym poprzednim okresie pomiarów. Według raportu wzrastająca temperatura lądów, oceanów i atmosfery oraz ciągle podnoszący się poziom mórz czynią lata po 2000 roku najgorętszą dekadą na Ziemi.
źródło: EurActiv
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl