Polecane publikacje
Biogazownia w Studzionce (13313)
2011-09-28Powstanie i uruchomienie małej biogazowni rolniczej w Studzionce, wiązało się z tak licznymi przeciwnościami, iż trudno uwierzyć, że plan się powiódł. Przedsięwzięcie udało się, a nawet znalazło naśladowców. Dziś do Studzionki przyjeżdżają rolnicy i studenci z całej Polski.
W Polsce istnieje tylko 14 biogazowni rolniczych. Na szczególną uwagę zasługuje oddana do użytku w listopadzie 2009 roku mała biogazownia zlokalizowana w miejscowości Studzionka, w gminie Pszczyna w województwie śląskim.
Jest to mała instalacja pracująca na potrzeby jednego gospodarstwa (w odróżnieniu od biogazowni o dużych mocach, budowanych przy dużych fermach czy zakładach przetwórczych). Jej właścicielami są Bibianna i Grzegorz Pojda, prowadzący 40-hektarowe gospodarstwo. Hodują około 300 tuczników i 12 tys. kur niosek.
Pomysł budowy biogazowni zrodził się w 2006 roku w związku z pojawieniem się nowych unijnych wymagań budowania w każdym gospodarstwie hodowlanym płyty gnojowej. Dzięki pomocy członków stowarzyszenia biogazowników niemieckich właściciele odwiedzili kilkanaście indywidualnych i grupowych biogazowni rolniczych w Austrii i Bawarii. To przekonało ich do alternatywnego sposobu pozbywania się odpadów hodowlanych.
Projekt instalacji został wykonany przez dr. Jana Cebulę z Politechniki Śląskiej w Gliwicach oraz mgr. inż. Ludwika Latochę. Prace przy budowie biogazowni trwały przez dwa lata. Roboty budowlane wykonała firma Wolf System.
Biogazownia w Studzionce
Budowa została sfinansowana ze środków własnych gospodarzy i zaciągniętego przez nich kredytu bankowego. W sumie kosztowała ona 400 tys. złotych. W normalnych warunkach jej postawienie kosztowałoby ok. 700 tys. złotych, jednak praca, którą wnieśli właściciele oraz wykorzystanie urządzeń już w gospodarstwie używanych: silnika diesla, silosu zbożowego, szamba oraz adaptacja istniejących komponentów, na przykład cysterny kolejowej, która została wykorzystana jako komora fermentacyjna, spowodowały znacznie obniżenie kosztów.
Biogazownia przetwarza ok. 690 ton odchodów kurzych i 320 ton gnojowicy świńskiej rocznie wraz substratami dodatkowymi – kiszonką kukurydzy i trawy (365 ton rocznie) oraz odpadami organicznymi z gospodarstwa domowego np. zmiotki z młyna, suchy chleb itp. Oczyszczony z siarkowodoru biogaz doprowadzany jest do agregatu kogeneracyjnego o mocy elektrycznej 30 kWel i cieplnej 40 MWth i tam przetwarzany na energię.
Niezwykle istotne jest to, że w końcowym produkcie zawartość gazu cieplarnianego, jakim jest metan, ogranicza się do ok. 55%, a z 1 m3 biogazu produkowane są 2 kWel.
Chów klatkowy kur, z których odchodów wytwarzany jest biogaz
Przefermentowaną w biogazowni gnojowicą państwo Pojda nawożą swoje pola. Wyprodukowana w niej energia elektryczna wykorzystywana jest na potrzeby biogazowni i potrzeby własne gospodarstwa, natomiast uzyskiwana równolegle (w kogeneracji z energią elektryczną) energia cieplna ogrzewa budunek mieszkalny i budynki inwentarskie.
Z powodu braku spełnienia wszystkich wymaganych warunków operatora, biogazownia nie może być przyłączona do sieci. Ponieważ jednak ilość produkowanej energii przewyższa potrzeby gospodarstwa jej nadmiar musi być oddawany do sieci. Z dużym prawdopodobieństwem można więc powiedzieć, że operator przymyka oko na wymogi. Dzięki temu korzysta z dodatkowego źródła energii, za którą właściciele nie dostają grosza.
Przeciwności
Na wzmiankę o problemach pan Ludwik Latocha i państwo Pojda śmieją się ironicznie. – Budowa pierwszej mikrobiogazowni w Polsce to nie potyczka z problemami to istny poligon – twierdzą.
Kwestią fundamentalną jest oczywiście brak ustawy o odnawialnych źródłach energii. Wypływa z tego cała masa niedogodności.
Sam etap uzyskiwania pozwoleń niezbędnych do rozpoczęcia budowy przez gospodarzy w Studzionce trwał ok. 2,5 roku. Najtrudniejsza do przejścia okazała się procedura oceny oddziaływania na środowisko (OOŚ), która zabrała inwestorom pół roku i była pomyślana jako raport wielkiego zakładu chemicznego.
Gdyby nie aktywna pomoc pomysłodawcy i doradcy w załatwieniu pozwoleń, państwo Pojda – na co dzień zajęci prowadzeniem gospodarstwa rolnego – w żaden sposób nie byliby w stanie zamknąć etapu przedinwestycyjnego.
Istniejące przepisy, a konkretnie rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej z dnia 7 października 1997 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle rolnicze i ich usytuowanie wpłynęło znacząco na kształt samej biogazowni. Konieczne było m.in. wybudowanie zbiornika na biogaz poza komorą fermentacyjną oraz budowy ogrodzenia dookoła instalacji, pomimo tego że biogazownia stoi na terenie gospodarstwa, które jest już ogrodzone1.
Kolejny poważny problem wyniknął w momencie podłączenia biogazowni do sieci. Operator (Vattenfall) zażądał instalacji urządzenia informującego go, czy układ produkujący prąd jest przyłączony w danej chwili do sieci. Cena urządzenia wynosi 90 tys. złotych. To niebagatelny wydatek w stosunku do wartości całego przedsięwzięcia. Przed inwestorami stanął kolejny problem polegający na niedostosowaniu dostępnej techniki i prawa do specyfiki małych biogazowni.
Po wielu rozmowach udało się w końcu wynegocjować zastosowanie dobudowanych do licznika modemów, które przekazują minutowe sygnały do sieci GSM operatora. Jest to 10-krotnie tańsze rozwiązanie.
Ludwik Latocha przy zbiorniku fermentacyjnym
Właściciele biogazowni musieli również odbyć szkolenie energetyczne Stowarzyszenia Elektryków Polskich, przewidziane dla osób, które na co dzień zajmują się „eksploatacją urządzeń, instalacji i sieci energetycznych wykonujących prace w zakresie obsługi, konserwacji, napraw, montażu i kontrolno-pomiarowych". Jak się można było spodziewać, ukończenie kursu nie było właścicielom do niczego potrzebne, bo specyfika pracy mikrobiogazowni jest zupełnie inna niż dużych instalacji, o których mówi polskie prawo.
Państwo Pojda zostali również poproszeni o dostarczenie do Urzędu Regulacji Energetyki zaświadczenia o niekaralności. Jest to niezbędny warunek, aby móc obracać świadectwami pochodzenia energii elektrycznej z biogazowni, tzw. zielonymi certyfikatami.
Z kolei do sprzedaży wyprodukowanej energii niezbędne okazało założenie działalności gospodarczej. Dla rolników oznacza to konieczność płacenia dodatkowo drugiej składki KRUS i wiąże się z ryzykiem, że jeśli roczna kwota od podatku dochodowego z działalności gospodarczej wyniesie powyżej 2 863 zł, gospodarze zamiast płacić składki KRUS, będą musieli płacić dużo wyższą składkę ZUS2. Znacznym uproszeniem byłoby wpisanie prowadzenia biogazowni rolniczej do działu specjalnego produkcji rolnej. Zmianie uległaby księgowość: prowadzący biogazownię płaciliby podatek ryczałtowy i nie musieliby rejestrować działalności gospodarczej.
Silnik poloneza wykorzystany jako silnik spalinowy do kogeneratora w biogazowni w Wiśle Małej
Niekwestionowaną korzyścią z funkcjonowania biogazowni jest zagospodarowanie odpadów i redukcja emisji gazów cieplarnianych. Podczas rozmowy właściciele podkreślali szczególnie fakt, że nie muszą już wywozić gnojowicy. – Samo mycie urządzeń do tego przeznaczonych trwało kilka dni – wspominają. Istotne jest dla nich również to, że mogą zaoszczędzić na nawozach potasowych i fosforowych, które zastępuje płyn pofermentacyjny.
Sąsiedzi doceniają znaczące zmniejszenie odorów, które przez długi czas unosiły się na polach. – Dziś możemy powiedzieć, że w Studzionce pachnie – cieszą się mieszkańcy. – Przefermentowana gnojowica, która aktualnie służy do nawożenia pól to już zupełnie inna jakość – twierdzą.
Pewnie dlatego nastawienie lokalnej społeczności do inwestycji jest bardzo przychylne. Podobne przedsięwzięcia podejmowane są w okolicy: równolegle do inwestycji państwa Pojdów powstała biogazownia w Wiśle Małej, następna planowana jest w Strumieniu.
Biogazownia w Studzionce otrzymała w 2009 roku nagrodę Fundacji na Rzecz Rozwoju Ekoenergetyki Zielony Feniks oraz główną nagrodę w konkursie Eurozagroda w 2009 roku, przyznaną przez Ministra Rolnictwa (w kategorii "inne obiekty zagrodowe i obiekty ochrony środowiska").
Do Studzionki przyjeżdżają rolnicy i studenci z całej Polski. Właściciele są wyraźnie zmęczeni udzielaniem informacji i bardzo chcieliby wkrótce zacząć na tym zarabiać. Ze względu na talent inwentorski właścicieli w wykorzystaniu urządzenień niededykowanych biogazownia w Studzionce nie jest jednak pomysłem do powielenia. Jej komponenty mogą okazać się trudne lub niemożliwe w zastosowaniu w innych warunkach. Aby taki typ biogazowni mógł się rozprzestrzenić, potrzebny jest przemysł, który będzie wytwarzał poszczególne komponenty i umożliwiał tani, szybki i bezpieczny sposób postawienia instalacji.
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Teodorczuk
Reportaż został przygotowany w ramach projektu "Z energetyką przyjazną środowisku za pan brat" i ukaże się w broszurze pt. "Dom Pasywny" – jednej z cyklu 11 broszur. Każda broszura jest produktem edukacyjnym wykorzystującym wkład wiedzy fachowej partnerów projektu KAPE i IEO oraz InE. Broszury służyć mają przybliżeniu czytelnikowi danego produktu lub usługi opartej na innowacyjnych rozwiązaniach w zakresie energetyki przyjaznej środowisku.
W cyklu ukażą się następujące broszury: Bezodpadowa biogazownia, Dom pasywny, Energetyka rozproszona, Energia w gospodarstwie rolnym, Energia w obiekcie turystycznym, Energooszczędny dom i mieszkanie, Inteligentne systemy zarządzania użytkowaniem energii, Samochód elektryczny, Urządzenia konsumujące energię, Zielona energia, Zrównoważone miasto.
Wszystkie broszury są bezpłatne i są dostępne w formie drukowanej w Instytucie na rzecz Ekorozwoju, a wkrótce będą do pobrania w formie PDF ze strony www.ine-isd.org.pl.
Projekt "Z ENERGETYKĄ PRZYJAZNĄ ŚRODOWISKU ZA PAN BRAT" finansowany jest ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl