Opinie

Koreańczyk Hoesung Lee przewodniczącym IPCC (19019)

2015-10-13

Drukuj
galeria

Hoesung Lee, nowy przewodniczący IPCC, fot. UNFCCC

Ekonomista specjalizujący się w energetyce ma stać na czele najważniejszego ciała doradczego ds. zmian klimatu. Lee chce być linkiem łączącym kraje rozwinięte i rozwijające się.

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change – IPCC) ma nowego przewodniczącego. Prof. Lee – do niedawna wiceprzewodniczący tej organizacji – jest specjalistą od ekonomii zmian klimatu oraz zrównoważonego rozwoju.

Będzie czwartym przewodniczącym w 27-letniej historii tego najważniejszego ciała doradczego zajmującego się klimatem, działającego z ramienia 195 państw świata. Na stanowisku zastąpi Hindusa Rajendrę Pachauri, który w lutym podał się do dymisji, w następstwie seks-skandalu (choć, koniec końców, molestowania pracownicy mu nie udowodniono).

Już wcześniej IPCC borykało się z problemami wizerunkowymi. Co kilka lat publikuje opasłe raporty diagnozujące stan badań nad klimatem, fizyczne podstawy zmian klimatu, ich konsekwencje, sposoby adaptacji oraz możliwości redukcji emisji gazów cieplarnianych. W przedostatnim, Czwartym Raporcie, dopatrzono się błędów w paragrafach dotyczących tempa topnienia lodu morskiego w Arktyce oraz lodowców w Himalajach. Pachauriemu zarzucono, że próbował owe błędy (i wynikającą z nich medialną nawałnicę) zlekceważyć. Pozycję IPCC osłabić mogła również zewnętrzna „afera” z r. 2009, tzw. „Climategate”, kiedy to z brytyjskiego ośrodka badawczego wykradziono szereg maili klimatologów, według sceptyków wskazujących na manipulację danymi.

IPCC ma więc za sobą burzliwe epizody. Komentatorzy wskazują, że wybór Hoesunga Lee jest wyborem bezpiecznym, a nawet konserwatywnym.

Czy to naprawdę ważne?

To dzięki IPCC globalnie panuje zgoda, że to człowiek spowodował obecnie obserwowaną zmianę klimatu. Jego raporty mają niezaprzeczalny wpływ na politykę klimatyczną i energetyczną krajów niemal całego świata. Tego faktu nie zmieniły ani błędy dotyczące lodowców w nienajważniejszym tomie tego kilkusetstronicowego opracowania, ani tym bardziej osobiste problemy byłego przewodniczącego. Kolejny, Piąty Raport, jest naukową podstawą i stałym odniesieniem negocjacji nowego porozumienia klimatycznego, które ma powstać pod koniec tego roku w Paryżu.

Wybór nowego przewodniczącego raczej nie wpłynie na zmianę wizerunku IPCC, organizacji poważanej, w 2007 r. uhonorowanej Pokojową Nagrodę Nobla. Może jednak przynieść pewne konieczne reformy...

Bliżej polityki

Ostatni, Piąty Raport, został przyjęty dobrze, jednak powszechnie uznano go za zbyt skomplikowany. Zestaw naukowych „cegieł”, sumujący się do 1000 stron, nie jest najlepszą podstawą do podejmowania politycznych decyzji.

– Jeśli spytacie, co uznaję za najważniejszy temat badań w zakresie zmian klimatu, wybiorę wycenę kosztu emisji dwutlenku węgla (carbon pricing) – stwierdził nowy przewodniczący. To wskazuje na praktyczne podejście do tematu. I rzeczywiście, Lee chce skrócić czas pomiędzy publikacjami poszczególnych raportów (teraz ukazują się w kilkuletnich interwałach), podobnie jak same raporty.

Tym samym przychyla się do propozycji Ottmara Edenhofera, głównego ekonomisty niemieckiego Potsdam Institute for Climate Impact Research (PIK) opublikowanych w czasopiśmie „Science”. Edenjofer chce, by raporty były krótsze i ukazywały się częściej. Powinny kłaść większy nacisk na specyfikę regionalną, co ułatwi ich wykorzystanie rządom krajów rozwijających się.

Plany Lee

Na to właśnie stawia Lee, który obiecuje utworzenie regionalnych centrów badań nad klimatem, adaptacją do zmian klimatu i redukcją emisji gazów cieplarnianych. Oczkiem w głowie nowego przewodniczącego jest implementacja modeli wzrostu, które jednocześnie będą wspierać walkę z ubóstwem i ochronę ziemskiej atmosfery – przy aktywnym wkładzie naukowców Globalnego Południa:

– To bardzo ważne, by w następnej rundzie prac IPCC zwiększył się intelektualny wkład z krajów rozwijających się. Kluczowe jest również, by w naszych zespołach znalazło się więcej kobiet.

To pierwsze nie będzie łatwe – kraje rozwijające się nie dysponują przecież tak szeroką kadrą naukową ani tak rozwiniętą bazą ośrodków badawczych, jak Europa, czy Ameryka Północna. Uwzględnienie perspektywy krajów rozwiniętych będzie więc wymagało rozwinięcia brakującej kadry. Tu konieczne jest wsparcie krajów rozwiniętych... i samego iPCC.

Marta Śmigrowska, Chrońmy Klimat


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej