Opinie
Gospodarstwo zasilane przez rowerzystów (10602)
2010-07-15
Do niedawna Shelley Collins spędzała wiele czasu chodząc po 3 piętrach swojego domu, wyłączając zostawione przez męża i dwójkę dzieci światła, wyłączając nieużywane konsole do gier i obniżając temperaturę ustawionych na maksimum mocy grzejników.
'I nie były to tylko światła. Zarówno mój mąż, jak i dzieci, zostawiali permanentnie włączone komputery, a każdego wieczora jedyną osobą, która pomyślała o wyłączeniu wyłącznikiem urządzeń pozostających w stanie czuwania - byłam ja'.
Rodzinne wyzwanie: Collinsowie z kilkoma urządzeniami zasilanymi przez rowerzystów
'Mój mąż uwielbiał, kiedy w domu było gorąco, i włączał grzejniki na maksimum nawet wtedy, kiedy nikogo nie było w domu. Czasem czuliśmy się bardziej jak w saunie, a nie jak w normalnym domu.'
'Nie mam obsesji na punkcie środowiska, ale nie widzę sensu marnowania energii, biorąc pod uwagę to, co słyszymy o zmianach klimatu. Nasze opłaty za energię również znacząco rosły, z 60 do 80 funtów miesięcznie za elektryczność, a chciałam redukować wydatki. Moje próby przekazania tych myśli mojemu mężowi i dzieciom przypominały bitwę.'
Próby Shelley zmiany postawy reszty rodziny nie były, jak przyznaje Andy, szczególnym sukcesem. Jak wspomina Andy: 'Shelley wciąż przypominała mi i dzieciom, żebyśmy wyłączali rzeczy, ale ja wciąż o tym zapominałem. Moim największym przewinieniem w jej oczach było pozostawianie otwartych drzwi od lodówki, a robiłem to dość często'.
'Moim usprawiedliwieniem było to, że myślenie o środowisku nie leży w mojej naturze. Na przykład, zawsze jeżdżę do lokalnego sklepu, choć jest odległy jedynie o pięć minut spacerku'.
'Wiem, że powinienem chodzić, ale szybciej i łatwiej jest po prostu wskoczyć do auta.'
Dziś, marnowanie energii w rodzinie Shelley uległo drastycznemu ograniczeniu. W domu są tylko energooszczędne żarówki, a wszystkie urządzenia są na noc wyłączane.
Jaki jest powód tej nagłej zmiany podejścia? Uczestnictwo rodziny w unikalnym eksperymencie, podczas którego spędzili 24 godziny w domu zasilanym nie przez prąd z elektrowni, ale przez tzw. "Ludzką Stację Zasilającą" - 80 rowerzystów pedałujących na rowerach przystosowanych do wytwarzania elektryczności.
Eksperyment: (od lewej) Prezenterzy Dallas Campbell, Liz Bonnin i Jem Stansfield przed "Ludzką Stacją Zasilającą"
Moc rowerów: 80 rowerzystów uczestniczy w eksperymencie zasilania gospodarstwa
'Wszyscy narzekali na to, jak wiele energii zużywaliśmy, podczas gdy nie robiliśmy nic innego, niż zawsze robimy. Zawsze tak trudno było mi przekazać dzieciom, żeby nie marnowały energii, jednak widok wszystkich tych biednych ludzi zrobił to natychmiast. Dzieci poczerwieniały ze wstydu i zaczęły gorąco przepraszać, podobnie Andy, szczególnie, gdy uświadomił sobie swój błąd pozostawienia włączonej maszyny do kawy na cały dzień. Muszę przyznać, że byliśmy wstrząśnięci.'
'Oczywiście, wytwarzanie energii na rowerach to nie to samo, co wytwarzanie jej w elektrowniach, jednak daje to bardzo jasny punkt odniesienia względem naszych możliwości. Natychmiast dotarło do nas, jak bezrefleksyjnie przechodziliśmy do porządku dziennego nad zużyciem elektryczności, podczas gdy do jej wytwarzania trzeba tak wielkiego wysiłku.'
Shelley zauważyła, że eksperyment miał głęboki wpływ na zachowania w jej rodzinie - pozostawianie niepotrzebnie włączonego światła już się nie zdarza.
'Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak te w sumie drobne zmiany robią różnicę, rzeczy takie, jak wyłączanie świateł, nie pozostawianie urządzeń w stanie czuwania, wymiana żarówek na energooszczędne i obniżanie ustawień termostatów', mówi Shelley.
'Pytaniem jest, czy chce się o tym pomyśleć, czy nie. W mojej rodzinie, byłam wcześniej jedyną osobą, która się starała. Teraz wszyscy o tym pamiętamy. Nie jest łatwo świadomie zostawić włączone światło, gdy w głowie masz obraz 80 wściekle pedałujących kolarzy.
'To doświadczenie zmieniło naszą perspektywę postrzegania energii, i skąd ona się bierze, na zawsze.'
Kilka faktów:
'Od dawna w naszej rodzinie kursował żart, że kiedy tylko wyjdę z domu, to wracając zastanę go wyglądającego jak świąteczna choinka, z każdą istniejącą żarówką włączoną bez powodu innego niż taki, że ktoś jej nie wyłączył', mówi Shelley, nauczycielka w szkole podstawowej, mieszkająca w Cheltenham ze swoim mężem Andym, konsultantem IT, i dziećmi Isobel (15 l.) i Danielem (12 l.).
'I nie były to tylko światła. Zarówno mój mąż, jak i dzieci, zostawiali permanentnie włączone komputery, a każdego wieczora jedyną osobą, która pomyślała o wyłączeniu wyłącznikiem urządzeń pozostających w stanie czuwania - byłam ja'.
Rodzinne wyzwanie: Collinsowie z kilkoma urządzeniami zasilanymi przez rowerzystów
'Mój mąż uwielbiał, kiedy w domu było gorąco, i włączał grzejniki na maksimum nawet wtedy, kiedy nikogo nie było w domu. Czasem czuliśmy się bardziej jak w saunie, a nie jak w normalnym domu.'
'Nie mam obsesji na punkcie środowiska, ale nie widzę sensu marnowania energii, biorąc pod uwagę to, co słyszymy o zmianach klimatu. Nasze opłaty za energię również znacząco rosły, z 60 do 80 funtów miesięcznie za elektryczność, a chciałam redukować wydatki. Moje próby przekazania tych myśli mojemu mężowi i dzieciom przypominały bitwę.'
Próby Shelley zmiany postawy reszty rodziny nie były, jak przyznaje Andy, szczególnym sukcesem. Jak wspomina Andy: 'Shelley wciąż przypominała mi i dzieciom, żebyśmy wyłączali rzeczy, ale ja wciąż o tym zapominałem. Moim największym przewinieniem w jej oczach było pozostawianie otwartych drzwi od lodówki, a robiłem to dość często'.
'Moim usprawiedliwieniem było to, że myślenie o środowisku nie leży w mojej naturze. Na przykład, zawsze jeżdżę do lokalnego sklepu, choć jest odległy jedynie o pięć minut spacerku'.
'Wiem, że powinienem chodzić, ale szybciej i łatwiej jest po prostu wskoczyć do auta.'
Dziś, marnowanie energii w rodzinie Shelley uległo drastycznemu ograniczeniu. W domu są tylko energooszczędne żarówki, a wszystkie urządzenia są na noc wyłączane.
Jaki jest powód tej nagłej zmiany podejścia? Uczestnictwo rodziny w unikalnym eksperymencie, podczas którego spędzili 24 godziny w domu zasilanym nie przez prąd z elektrowni, ale przez tzw. "Ludzką Stację Zasilającą" - 80 rowerzystów pedałujących na rowerach przystosowanych do wytwarzania elektryczności.
Eksperyment: (od lewej) Prezenterzy Dallas Campbell, Liz Bonnin i Jem Stansfield przed "Ludzką Stacją Zasilającą"
Celem eksperymentu było zilustrowanie za pomocą łatwo zrozumiałego przykładu - energii rowerzystów - jak wiele energii zużywamy, oraz uświadomienie skali wysiłku i zasobów wkładanych w wytworzenie energii, pozostających w zupełnym oderwaniu od łatwości pstryknięcia włącznikiem urządzenia.
Eksperyment, bez wątpienia, dostarcza obfitego materiału do przemyśleń.
Rowerzyści nie byli przeciętnymi ludźmi, nie byli nawet typowymi bywalcami sal z rowerami treningowymi, lecz członkami najbardziej elitarnych klubów rowerowych w Wielkiej Brytanii. Można by się spodziewać, że to będzie dla nich kaszka z mleczkiem.
Jednak nawet do zwykłego zasilania suszarki do włosów potrzeba było wysiłku 18 rowerzystów. Do zasiania tostera trzeba było dziewięciu. A zagotowanie wody w czajniku elektrycznym, prozaicznej czynności wykonywanej przez nas wiele razy dziennie, wymagało wspólnego wysiłku pedałujących z całej siły 30 rowerzystów.
Lista ciągnie się dalej: trzech rowerzystów na telewizor, 11 rowerzystów na odkurzacz, 15 rowerzystów na żelazko, 14 rowerzystów na kuchenkę mikrofalową, 17 rowerzystów na pralkę, 24 rowerzystów na piekarnik i zdumiewająca liczba 70 rowerzystów na podgrzewany elektrycznością prysznic.
W pewnym momencie, kiedy rodzina po prostu robiła to, co zwykle w niedzielne popołudnie - dzieci grały na konsoli Wii, Andy odkurzał, Shelley piekła, świeciło się kilka zbędnych żarówek, dom pogrążył się w ciemnościach, kiedy 80 rowerzystów, pomimo desperackich wysiłków, nie było w stanie wytworzyć dość energii na zaspokojenie potrzeb rodziny.
Eksperci energetyczni Colin Tonks i Tim Siddall, którzy zaplanowali eksperyment, a równocześnie właściciele firmy Electric Pedals, projektującej i produkującej zasilane ludzkimi mięśniami instalacje oświetleniowe i nagłaśniające, zauważają, że przeciętna osoba pedałując na jednym z takich rowerów jest w stanie wytworzyć jedynie energię wystarczającą do zasilania pojedynczej żarówki żarowej lub małej wieży hi-fi.
'Często jesteśmy pytani, jak wiele elektryczności można uzyskać z jednego takiego roweru - składającego się z dynama połączonego z tylnym kołem', mówi Colin.
'To zależy od rowerzysty, Przeciętnie wysportowana osoba będzie w stanie przez godzinę wytwarzać moc 40-50 watów, podczas gdy taki champion, jak Lance Armstrong, wielokrotny zwycięzca Tour de France, da radę przez dwie godziny wytwarzać 400 watów, co wystarczyłoby na zasilanie wiertarki elektrycznej albo 42-calowej plazmy z konsolą do gier.'
Gdy rodzina Collinsów wprowadziła się do specjalnie zaprojektowanego domu, nie miała pojęcia, na czym będzie polegać eksperyment. Powiedziano im, żeby robili to, co zwykle i zachowywali się tak, jakby byli w swoim własnym domu.
'Nie mieliśmy pojęcia, że monitorowane będzie nasze zużycie elektryczności, a już zupełnie nie przyszło nam do głowy, że elektryczność będą wytwarzać rowerzyści, więc nie zwracaliśmy na to uwagi', wspomina Andy. 'Dzieciaki od razu rzuciły się do konsol do gier i telewizji'.
'Shelley napełniła i włączyła pralkę, wzięła się za prasowanie, ugotowała coś na obiad i upiekła ciasto. A ja zrobiłem sobie kawę, przy czym zapomniałem wyłączyć płytę grzewczą, która ciągnęła energię przez resztę dnia.'
Rodzina była zupełnie nieświadoma tego, że od chwili, w której włączyli pierwszą żarówkę, znajdujących się w pobliskim magazynie 80 rowerzystów zaczęło kręcić pedałami.
'Rowerzyści byli pogrupowani w dziesięć zespołów po osiem osób, aby ułatwić im odpoczynek', wyjaśnia Colin.
'Nasza szczytowa moc wyniosła około 12 kilowatów, dość, by równocześnie zasilać cztery czajniki elektryczne, co w ciągu godziny złożyłoby się do kwoty 2 funtów (w Polsce, po cenie 50 gr/kWh byłoby to 6 złotych).
'Gdyby rodzina była świadoma eksperymentu, byliby w stanie zoptymalizować zużycie energii, tak, żeby nie zużywać tak wiele elektryczności (lub tak wiele energii naszych rowerzystów). Jednak to, co się stało, pokazuje, jak bezrefleksyjnie zużywamy energię.
'Pierwszym problemem było to, że wielu rowerzystów było potrzebnych do wytwarzania tzw. mocy bazowej. Kiedy szacowaliśmy, jak wielu rowerzystów będzie potrzebnych do zasilania domu, uwzględniliśmy takie rzeczy, jak pozostawiane palące się żarówki, jednak takie coś, jak zostawiona na cały dzień włączona płyta grzewcza nawet nie przyszły nam do głowy. Wytwarzanie tej energii ograniczyło liczbę tych, którzy byli dostępni dla dostarczania mocy do innych urządzeń, które włączała rodzina, takich, jak piecyk czy pralka.
'Jednak prawdziwy problem nadszedł wieczorem, gdy rodzina zaczęła gotować, grać w gry komputerowe i odkurzać - wszystko na raz. Próbując nadążyć za rosnącym zużyciem energii, przeszliśmy w tryb alarmowy, w którym dziewięć grup pedałowało z całych sił, a jedna pozostała grupa rotacyjnie odpoczywała przez minutę. Niektórzy z kolarzy byli bliscy stanu agonii, nogi odmawiały im posłuszeństwa, krzyczeli z bólu i spływali potem.'
'Mimo tego całego wysiłku, okazało się, że nie jesteśmy w stanie wytworzyć takie wiele energii, jak zużywali Collinsowie - piecyk był włączony przez prawie trzy godziny - w końcu nasze możliwości wytwarzania energii nie nadążyły za zużyciem i światła zgasły.
'Przed końcem dnia kolarze byli zupełnie wyczerpani, a należy pamiętać, że każdy z nich jest bardzo wysportowany i przyzwyczajony do jazdy długodystansowej.'
Gdy eksperyment dobiegł w ten sposób końca, rodzina została zaproszona do rowerzystów, którzy przez cały dzień dostarczali jej energię.
Shelley wspomina: 'Rzuciłam jedno spojrzenie na tą grupę ludzi siedzących na rowerach i poczułam niesamowite poczucie winy. Wszyscy byli czerwoni z wysiłku, skąpani w pocie, a niektórzy z nich ledwo trzymali się na siodełkach.
Eksperyment, bez wątpienia, dostarcza obfitego materiału do przemyśleń.
Rowerzyści nie byli przeciętnymi ludźmi, nie byli nawet typowymi bywalcami sal z rowerami treningowymi, lecz członkami najbardziej elitarnych klubów rowerowych w Wielkiej Brytanii. Można by się spodziewać, że to będzie dla nich kaszka z mleczkiem.
Jednak nawet do zwykłego zasilania suszarki do włosów potrzeba było wysiłku 18 rowerzystów. Do zasiania tostera trzeba było dziewięciu. A zagotowanie wody w czajniku elektrycznym, prozaicznej czynności wykonywanej przez nas wiele razy dziennie, wymagało wspólnego wysiłku pedałujących z całej siły 30 rowerzystów.
Lista ciągnie się dalej: trzech rowerzystów na telewizor, 11 rowerzystów na odkurzacz, 15 rowerzystów na żelazko, 14 rowerzystów na kuchenkę mikrofalową, 17 rowerzystów na pralkę, 24 rowerzystów na piekarnik i zdumiewająca liczba 70 rowerzystów na podgrzewany elektrycznością prysznic.
W pewnym momencie, kiedy rodzina po prostu robiła to, co zwykle w niedzielne popołudnie - dzieci grały na konsoli Wii, Andy odkurzał, Shelley piekła, świeciło się kilka zbędnych żarówek, dom pogrążył się w ciemnościach, kiedy 80 rowerzystów, pomimo desperackich wysiłków, nie było w stanie wytworzyć dość energii na zaspokojenie potrzeb rodziny.
Eksperci energetyczni Colin Tonks i Tim Siddall, którzy zaplanowali eksperyment, a równocześnie właściciele firmy Electric Pedals, projektującej i produkującej zasilane ludzkimi mięśniami instalacje oświetleniowe i nagłaśniające, zauważają, że przeciętna osoba pedałując na jednym z takich rowerów jest w stanie wytworzyć jedynie energię wystarczającą do zasilania pojedynczej żarówki żarowej lub małej wieży hi-fi.
'Często jesteśmy pytani, jak wiele elektryczności można uzyskać z jednego takiego roweru - składającego się z dynama połączonego z tylnym kołem', mówi Colin.
'To zależy od rowerzysty, Przeciętnie wysportowana osoba będzie w stanie przez godzinę wytwarzać moc 40-50 watów, podczas gdy taki champion, jak Lance Armstrong, wielokrotny zwycięzca Tour de France, da radę przez dwie godziny wytwarzać 400 watów, co wystarczyłoby na zasilanie wiertarki elektrycznej albo 42-calowej plazmy z konsolą do gier.'
Gdy rodzina Collinsów wprowadziła się do specjalnie zaprojektowanego domu, nie miała pojęcia, na czym będzie polegać eksperyment. Powiedziano im, żeby robili to, co zwykle i zachowywali się tak, jakby byli w swoim własnym domu.
'Nie mieliśmy pojęcia, że monitorowane będzie nasze zużycie elektryczności, a już zupełnie nie przyszło nam do głowy, że elektryczność będą wytwarzać rowerzyści, więc nie zwracaliśmy na to uwagi', wspomina Andy. 'Dzieciaki od razu rzuciły się do konsol do gier i telewizji'.
'Shelley napełniła i włączyła pralkę, wzięła się za prasowanie, ugotowała coś na obiad i upiekła ciasto. A ja zrobiłem sobie kawę, przy czym zapomniałem wyłączyć płytę grzewczą, która ciągnęła energię przez resztę dnia.'
Rodzina była zupełnie nieświadoma tego, że od chwili, w której włączyli pierwszą żarówkę, znajdujących się w pobliskim magazynie 80 rowerzystów zaczęło kręcić pedałami.
'Rowerzyści byli pogrupowani w dziesięć zespołów po osiem osób, aby ułatwić im odpoczynek', wyjaśnia Colin.
'Nasza szczytowa moc wyniosła około 12 kilowatów, dość, by równocześnie zasilać cztery czajniki elektryczne, co w ciągu godziny złożyłoby się do kwoty 2 funtów (w Polsce, po cenie 50 gr/kWh byłoby to 6 złotych).
'Gdyby rodzina była świadoma eksperymentu, byliby w stanie zoptymalizować zużycie energii, tak, żeby nie zużywać tak wiele elektryczności (lub tak wiele energii naszych rowerzystów). Jednak to, co się stało, pokazuje, jak bezrefleksyjnie zużywamy energię.
'Pierwszym problemem było to, że wielu rowerzystów było potrzebnych do wytwarzania tzw. mocy bazowej. Kiedy szacowaliśmy, jak wielu rowerzystów będzie potrzebnych do zasilania domu, uwzględniliśmy takie rzeczy, jak pozostawiane palące się żarówki, jednak takie coś, jak zostawiona na cały dzień włączona płyta grzewcza nawet nie przyszły nam do głowy. Wytwarzanie tej energii ograniczyło liczbę tych, którzy byli dostępni dla dostarczania mocy do innych urządzeń, które włączała rodzina, takich, jak piecyk czy pralka.
'Jednak prawdziwy problem nadszedł wieczorem, gdy rodzina zaczęła gotować, grać w gry komputerowe i odkurzać - wszystko na raz. Próbując nadążyć za rosnącym zużyciem energii, przeszliśmy w tryb alarmowy, w którym dziewięć grup pedałowało z całych sił, a jedna pozostała grupa rotacyjnie odpoczywała przez minutę. Niektórzy z kolarzy byli bliscy stanu agonii, nogi odmawiały im posłuszeństwa, krzyczeli z bólu i spływali potem.'
'Mimo tego całego wysiłku, okazało się, że nie jesteśmy w stanie wytworzyć takie wiele energii, jak zużywali Collinsowie - piecyk był włączony przez prawie trzy godziny - w końcu nasze możliwości wytwarzania energii nie nadążyły za zużyciem i światła zgasły.
'Przed końcem dnia kolarze byli zupełnie wyczerpani, a należy pamiętać, że każdy z nich jest bardzo wysportowany i przyzwyczajony do jazdy długodystansowej.'
Gdy eksperyment dobiegł w ten sposób końca, rodzina została zaproszona do rowerzystów, którzy przez cały dzień dostarczali jej energię.
Shelley wspomina: 'Rzuciłam jedno spojrzenie na tą grupę ludzi siedzących na rowerach i poczułam niesamowite poczucie winy. Wszyscy byli czerwoni z wysiłku, skąpani w pocie, a niektórzy z nich ledwo trzymali się na siodełkach.
Moc rowerów: 80 rowerzystów uczestniczy w eksperymencie zasilania gospodarstwa
'Wszyscy narzekali na to, jak wiele energii zużywaliśmy, podczas gdy nie robiliśmy nic innego, niż zawsze robimy. Zawsze tak trudno było mi przekazać dzieciom, żeby nie marnowały energii, jednak widok wszystkich tych biednych ludzi zrobił to natychmiast. Dzieci poczerwieniały ze wstydu i zaczęły gorąco przepraszać, podobnie Andy, szczególnie, gdy uświadomił sobie swój błąd pozostawienia włączonej maszyny do kawy na cały dzień. Muszę przyznać, że byliśmy wstrząśnięci.'
'Oczywiście, wytwarzanie energii na rowerach to nie to samo, co wytwarzanie jej w elektrowniach, jednak daje to bardzo jasny punkt odniesienia względem naszych możliwości. Natychmiast dotarło do nas, jak bezrefleksyjnie przechodziliśmy do porządku dziennego nad zużyciem elektryczności, podczas gdy do jej wytwarzania trzeba tak wielkiego wysiłku.'
Shelley zauważyła, że eksperyment miał głęboki wpływ na zachowania w jej rodzinie - pozostawianie niepotrzebnie włączonego światła już się nie zdarza.
'Wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak te w sumie drobne zmiany robią różnicę, rzeczy takie, jak wyłączanie świateł, nie pozostawianie urządzeń w stanie czuwania, wymiana żarówek na energooszczędne i obniżanie ustawień termostatów', mówi Shelley.
'Pytaniem jest, czy chce się o tym pomyśleć, czy nie. W mojej rodzinie, byłam wcześniej jedyną osobą, która się starała. Teraz wszyscy o tym pamiętamy. Nie jest łatwo świadomie zostawić włączone światło, gdy w głowie masz obraz 80 wściekle pedałujących kolarzy.
'To doświadczenie zmieniło naszą perspektywę postrzegania energii, i skąd ona się bierze, na zawsze.'
Kilka faktów:
- 1 litr benzyny to energia 10 kWh, co odpowiada energii wytwarzanej przez rower o mocy 50 W w ciągu 200 godzin - ponad miesiąca roboczego.
- Zużycie elektryczności w domu to przeciętnie 5 procent naszego całkowitego zużycia energii.
- Blisko 90 procent energii wytwarzamy z paliw kopalnych, z czego najwięcej energii uzyskujemy z ropy.
- Zasoby ropy szybko się wyczerpują, w ciągu kilku, kilkunastu lat czeka nas ostateczny spadek wydobycia ropy.
- Bez ropy nasz sposób życia i dobrobyt nie byłby możliwy.
źródło: Ziemia na Rozdrożu,
ziemianarozdrozu.pl
fot. Energia: Ich szczytowa moc to 12 kilowatów, co pozwala na działanie czterech czajników elektrycznych, © Dragonfly TV
ziemianarozdrozu.pl
fot. Energia: Ich szczytowa moc to 12 kilowatów, co pozwala na działanie czterech czajników elektrycznych, © Dragonfly TV
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl