Aktualności

Oszczędzanie wody – racjonalne i komfortowe (17346)

2014-06-06


galeria

Chyba nic nas tak nie motywuje do oszczędzania wody jak perspektywa wysokiego rachunku do zapłacenia. O sposobach ograniczania zużycia wody w domu oraz możliwościach oczyszczania powstających ścieków rozmawiamy z dr. inż. Jarosławem Chudzickim, pracownikiem Wydziału Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej.

Energooszczędne 4 kąty: Czy w porównaniu do mieszkańców innych krajów europejskich statystyczny Polak zużywa dużo wody?

Jarosław Chudzicki: W tego typu porównaniach wypadamy stosunkowo dobrze, tzn. jesteśmy tak mniej więcej po środku, jeśli chodzi o jednostkowe zużycie wody – parametr przedstawiany w litrach na jednego mieszkańca na dobę [l/M•d]. W Polsce zużycie wody na mieszkańca kształtuje się na poziomie ok. 120 litrów dziennie. Jest to dokładnie tyle samo, ile zużywają Niemcy czy Francuzi. Oczywiście nawet w samej Europie istnieją odstępstwa od tych wartości. Przykładowo Holendrzy zużywają stosunkowo małe ilości wody, na poziomie 80-90 l/M•d. Z drugiej strony Szwajcarzy czy Norwegowie osiągają zużycie często przekraczające 200 litrów dziennie. Taka rozbieżność wynika przede wszystkim z dostępności i zasobów wodnych danego kraju. Holandia jest akurat bardzo uboga w wodę słodką w przeciwieństwie do innych krajów, takich jak właśnie Norwegia, Szwajcaria czy Austria, gdzie dostęp do dużych ilości wody – o bardzo dobrej jakości i stosunkowo niskiej cenie – jest łatwy. Holendrzy część wody stosowanej w instalacjach wodociągowych muszą odsalać, a ponieważ są to procesy bardzo drogie i energochłonne, cena wody jest wyższa, co oczywiście przekłada się na bardziej racjonalne jej wykorzystanie.

Czy także w Polsce widać tendencję do bardziej racjonalnego korzystania z wody?

W tej kwestii duży przełom odnotowaliśmy w latach dziewięćdziesiątych, kiedy przechodziliśmy z jednego systemu gospodarczego na drugi. Przypomnę, że wówczas jako wskaźnik do projektowania przyjmowaliśmy zużycie wody na poziomie 250-350 l/M•d. Obecnie, tak jak już wspomniałem, zużycie na mieszkańca kształtuje się na poziomie ok. 120 litrów dziennie. Na tak wyraźne zmniejszenie zużycia wody miało wpływ przede wszystkim wprowadzenie wodomierzy mieszkaniowych oraz opłat za faktycznie zużytą ilość wody. Ten instrument ekonomiczny od razu wpłynął także na poprawę jakości instalacji – chociażby poprzez eliminację przecieków w instalacjach oraz zastosowanie nowych, mniej podatnych na korozję materiałów. Ponadto, ze względu na stały wzrost ceny wody – mimo, że w Polsce jest ona na relatywnie niskim poziomie – coraz częściej wybieramy np. bardziej oszczędne w zużyciu wody pralki automatyczne, zmywarki do naczyń czy nowoczesne baterie umywalkowe i zlewozmywakowe.

A które z codziennych czynności pochłaniają największe ilości wody?

W zasadzie na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o strukturę zużycia wody w gospodarstwie domowym, jest zużycie wody na cele kąpieli i cele higieniczne. Oczywiście trudno mówić w tym zakresie o oszczędzaniu, ponieważ ten cel jest jak najbardziej racjonalny i stanowi podstawową konieczność człowieka. Podobną ilość wody, kolejne ok. 25-30% dobowego zużycia, wykorzystujemy do spłukiwania misek ustępowych.

Czy zatem przy tych czynnościach przede wszystkim powinniśmy szukać oszczędności?

Nawet niewielka poprawa właśnie tam, gdzie zużycie wody jest największe, powoduje w skali makro najbardziej wymierne korzyści. Różnicę zobaczymy także na swoich wodomierzach i rachunkach za zużytą wodę, ponieważ dostępne na rynku rozwiązania mogą umożliwić nam ograniczenie dobowego zużycia wody do ok. 90 litrów i to bez rezygnacji z komfortu.

Oszczędności możemy osiągnąć chociażby poprzez ograniczenie zużycia wody do spłukiwania misek ustępowych. Widać, że w tym zakresie producenci armatury sanitarnej stale doskonalą swoje produkty. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu używaliśmy spłuczek ustępowych, które miały pojemności na poziomie 9-12 litrów. Obecnie standardem jest już 6 litrów, a dostępne są także rozwiązania pozwalające zużywać nawet 3,5-4 litry na jedno spłukanie.

Techniczne możliwości oszczędniejszego gospodarowania wodą dostępne są także w przypadku zużycia wody na cele higieniczne, oczywiście bez konieczności ograniczenia komfortu dostępu do wody czy zmiany naszych nawyków związanych z utrzymaniem higieny. Oszczędności osiągniemy chociażby poprzez zróżnicowanie baterii czerpalnych w zależności od miejsca, gdzie są zainstalowane, oraz przeznaczenia budynku. Przykładowo w obiektach, gdzie bardzo wiele osób korzysta z umywalek czy pryszniców (takich jak np. baseny czy szkoły), coraz częściej stosujemy baterie przyciskowe, które uruchamiają się tylko na pewien określony czas. Oczywiście zastosowanie tego typu baterii w domowej łazience czy w kuchni mija się z celem, bo byłoby to zupełnie nieefektywne rozwiązanie.

Jakie zatem rozwiązania warto wybierać do domu?

Podstawowym rozwiązaniem, które umożliwia nam oszczędzanie wody w bateriach czerpalnych, są perlatory montowane na końcówkach wylewki baterii. Są to rozwiązania obecnie już standardowe. Perlator działa na zasadzie dławienia wypływu wody z baterii i jednoczesnego mieszania strumienia wody z otaczającym wylewkę baterii powietrzem. W efekcie z baterii wypływa mieszanina wodno-powietrzna, która umożliwia nam skuteczne wykorzystywanie strumienia wody o zmniejszonej objętości.

Do gospodarstw domowych na pewno mógłbym polecić baterie termostatyczne. Postrzegane są przede wszystkim jako rozwiązania, które poprawiają komfort korzystania z wody. Niebagatelną sprawą jest także zmniejszenie zużycia wody w momencie, kiedy przy tradycyjnej armaturze czerpalnej musimy ustawić stopień zmieszania wody zimnej i ciepłej. W baterii termostatycznej dzieje się to w sposób automatyczny w ciągu 2-3 sekund, dzięki czemu od razu możemy korzystać z wody o ustalonej wcześniej temperaturze. Do domów, zarówno do łazienek jak i kuchni, poleciłbym również baterie bezdotykowe. Co prawda są one nieco droższe, ale zapewniają nam pełen komfort związany z dostępem do wody i w sposób funkcjonalny ograniczają jej zużycie, które często określamy marnotrawstwem wody. Jest to związane z pewnymi przyzwyczajeniami związanymi z korzystaniem z wody, np. w trakcie mycia zębów pozwalamy, aby woda cały czas wypływa z wylewki baterii. W przypadku baterii bezdotykowej takiej sytuacji nie ma, ponieważ wypływ wody zostanie zakończony automatycznie w momencie, gdy cofniemy rękę spod wylewki baterii.

Czy tego typu nawyki są w ogóle istotne z punktu widzenia dobowego zużycia?

Według badań, które były przeprowadzane na wyrywkowych próbkach, ocenia się, że zmiana tego typu przyzwyczajeń pozwala na zmniejszenie zużycia wody o ok. 10-20% przy danym punkcie czerpalnym, czyli np. przy baterii umywalkowej czy zlewozmywakowej. W skali całego dobowego zużycia będzie to oczywiście miało nieco mniejszy wpływ, na poziomie ok. 10%.

A jakie rozwiązania techniczne, poza wyposażeniem pomieszczeń sanitarnych, warto przemyśleć, jeśli dopiero planujemy budowę domu?

W przypadku budynków jednorodzinnych warto rozważyć także rozwiązania, dzięki którym nie cała woda zużywana w gospodarstwie domowym będzie musiała zostać pobrana bezpośrednio z sieci wodociągowej. Za taką wodę płacimy i jest ona nam dostarczana w postaci, która zapewnia jakość wody do picia. A przecież zarówno w domu, jak i wokół niego, wykonujemy wiele czynności, które nie wymagają zużywania wody aż tak wysokiej jakości.

Na etapie planowania budowy domu warto wziąć pod uwagę wykonanie własnej studni. Prawo do własnego ujęcia wody podziemnej ma każdy, kto posiada działkę budowlaną. Tak pobraną wodę możemy wykorzystać np. do utrzymania zieleni czy spłukiwania misek ustępowych, co znacznie ograniczy zużycie wody wodociągowej, za którą przecież musimy płacić. Decyzję o wykonaniu własnej studni najlepiej podjąć już na etapie projektowania domu, ponieważ wymaga poprowadzenia dodatkowych przewodów.

Drugą kwestią wartą przemyślenia przez inwestorów planujących budowę domu są rozwiązania pozwalające na wykorzystanie innych źródeł wody jak np. wody deszczowej z połaci dachowych, którą z powodzeniem możemy zużywać do podlewania zieleni. Zagospodarowanie tzw. deszczówki ograniczy także konieczność inwestowania w systemy odprowadzania wody opadowej z powierzchni szczelnych, takich jak znajdujące się na posesji chodniki czy podjazdy garażowe.

W krajach, gdzie dostęp do wody jest o wiele bardziej ograniczony niż w Polsce, stosuje się ponadto rozwiązania umożliwiające wykorzystanie części wody już zużytej. Przykładowo, projektuje się układy instalacji kanalizacyjnych, za pomocą których można rozdzielić różne rodzaje ścieków, a więc tzw. ścieki szare od czarnych. Ścieki czarne to te, które zawierają fekalia, a więc odprowadzane z misek ustępowych i pisuarów. Natomiast zużytą wodę pochodzącą z pozostałych przyborów sanitarnych nazywamy ściekami szarymi. To właśnie taką wodę zużytą – po odpowiednim przefiltrowaniu – możemy wykorzystać do podlewania zieleni czy nawet do spłukiwania misek ustępowych. System powtórnego wykorzystania ścieków szarych, nazywany instalacją kanalizacji dualnej, pozwoli nam jeszcze bardziej zmniejszyć zużycie wody pobieranej z wodociągu. Odwołując się do wspomnianego już wskaźnika dobowego zużycia myślę, że przy takim układzie możemy zmniejszyć zużycie wody do poziomu 50-60 litrów na osobę.

Czy rozwiązania pozwalające oszczędzać wodę powinny stanowić ważny element projektu domu energooszczędnego?

Rzeczywiście, w przypadku budownictwa energooszczędnego większą uwagę poświęca się rozwiązaniom dotyczącym ograniczania zużycia energii do ogrzewania budynku. Tym czasem powinno się uwzględniać także sposoby, które pozwolą nam zracjonalizować zużycie np. ciepłej wody i tym samym zmniejszyć wykorzystanie energii w celu jej podgrzania. Z perspektywy całkowitego wykorzystania energii na potrzeby eksploatacji budynku, nie bez znaczenia jest także ograniczenie zużycia wody zimnej. Jeśli mamy własne ujęcie lub stosujemy pompy do tłoczenia wody, to będziemy mogli zastosować urządzenia o mniejszych wydajnościach, a tym samym zużyć mniejszą ilość energii elektrycznej.

Z tematyką wykorzystania wody nieodzownie łączy się temat generowanych ścieków. Jakie technologie ich oczyszczania są najbardziej przyjazne środowisku?

Z punktu widzenia ochrony środowiska najbezpieczniejsze jest odprowadzanie ścieków gospodarczych do centralnego systemu kanalizacyjnego i zbiorcze ich oczyszczenie w oczyszczalni ścieków, gdzie prowadzone są bardzo efektywne procesy. Możemy zastosować także rozwiązania, które ograniczą się do naszej posesji, a więc zainstalować przydomowe oczyszczalnie ścieków, ale nie są to już równie efektywne urządzenia. Ponadto, te bardziej zaawansowane technologicznie przydomowe oczyszczalnie wymagają m.in. układów pompowych czy napowietrzania, a więc konieczne jest dostarczenie dodatkowej porcji energii. Na rynku dostępne są także przydomowe rozwiązania, które w zasadzie działają w układzie grawitacyjnym i nie wymagają z naszej strony dostarczenia energii – to osadniki gnilne połączone z drenażem rozsączającym. Jednak takie systemy można zastosować tylko pod pewnymi warunkami, związanymi m.in. z przepuszczalnością gruntu na terenie posesji czy zachowaniem wymaganych odległości chociażby od sąsiednich ujęć wody. Z drugiej strony tego typu rozwiązania – pomimo, że w Polsce są dopuszczone prawnie – jednak nie gwarantują 100% ochrony np. wód gruntowych. Ścieki, nawet po wstępnym oczyszczeniu mechanicznym w osadniku gnilnym i po dalszym oczyszczeniu poprzez filtrację w warstwie gruntu, nadal będą zawierały składniki, które po dotarciu po poziomu wód gruntowych w jakiś sposób będą je zanieczyszczały. Oczywiście te zanieczyszczenia mogą pojawić się za 10-20 lat, ale jest to jak najbardziej realne i w promieniu 10-20 metrów od takiej oczyszczalni trzeba liczyć się z pogorszeniem jakości wód gruntowych.

Czy polskie prawo daje właścicielom budynków jednorodzinnych w tej kwestii wybór?

To zależy w jakiej fazie jest prowadzona budowa domu na działce i czy na tym terenie istnieje już zewnętrzna sieć kanalizacyjna. Jeśli system kanalizacyjny już funkcjonuje, wtedy lokalna władza może nakazać inwestorowi zaprojektować budynek w taki sposób, żeby powstające w nim ścieki były odprowadzane do tego systemu kanalizacyjnego. Nieco inaczej to wygląda w sytuacji, kiedy budynek już istnieje, a kanalizacja zewnętrzna dopiero jest budowana. Wtedy właściciel posesji ma możliwość wyboru – może w przyszłości się podłączyć do sieci kanalizacyjnej lub zdecydować się indywidualne rozwiązanie. Najczęściej sprowadza się to wykorzystania zbiornika bezodpływowego, czyli tzw. szamba, z którego co pewien czas ścieki są wywożone do punktu zlewnego czy do oczyszczalni ścieków. Mając w perspektywie eksploatację, o wiele taniej wychodzi płacić za odprowadzane ścieków do sieci kanalizacyjnej, niż ponosić koszty związane z ich wywozem. Jednak z drugiej strony podłączenie już istniejącego budynku do sieci kanalizacyjnej także pociąga za sobą pewne koszty inwestycyjne, których część będzie musiał ponieść także właściciel posesji.

A jeśli nie mamy możliwości podłączenia do sieci kanalizacyjnej, to które rozwiązanie będzie bardziej opłacalne – przydomowa oczyszczalnia ścieków czy szambo?

Na pewno bardziej opłacalna będzie przydomowa oczyszczalnia ścieków. W przypadku początkowych nakładów nie będzie dużej różnicy – koszty inwestycyjne oczyszczalni z drenażem rozsącząjacym do gruntu oraz koszt budowy zbiornika bezodpływowego są porównywalne, natomiast znacząco różnić się będą koszty eksploatacji. Rachunki związane z wywozem ścieków są stosunkowo wysokie, natomiast przydomowa oczyszczalnia ścieków działa niemal bezobsługowo. Co jakiś czas usuwamy tylko osady z osadnika gnilnego (mniej więcej raz, dwa razy do roku) oraz dawkujemy rożnego rodzaju biopreparaty, które zapewniają efektywność działania drenażu, a ich cena jest stosunkowo niewielka.

Czy drenaż rozsączający możemy zastosować na każdej działce?

Przede wszystkim musimy wykonać wiercenia geotechniczne na terenie posesji, żeby sprawdzić, z jakim gruntem mamy do czynienia. Jeśli planujemy przydomową oczyszczalnię ścieków i rozsączanie ścieków do gruntu, potrzebujemy gruntu przepuszczalnego, a więc różnego rodzaju piasków. W przypadku gruntu ilastego czy gliniastego zastosowanie takiego rozwiązania będzie często niemożliwe, ponieważ w takich warunkach ścieki nie będą się rozsączały. Dodatkowo musimy także sprawdzić, na jakiej głębokości na terenie naszej posesji występują wody gruntowe. Zgodnie z przepisami odległość pomiędzy drenami, które rozsączają ścieki do gruntu, a najwyższym poziomem warstwy wodonośnej powinna wynosić minimum 1,5 metra. Ten wymóg nie zawsze jest spełniony na terenie Polski, bowiem często wody gruntowe występują bardzo płytko pod powierzchnią terenu. Wówczas w sposób grawitacyjny nie możemy odprowadzać ścieków do drenażu – czasami można się wspomóc wykonaniem drenażu np. w nasypie nad istniejącym poziomem terenu, ale wiąże się to z koniecznością zastosowania niewielkiej pompowni.

Dziękuję za rozmowę.


Jarosław Chudzicki, dr inż., pracuje na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Warszawskiej w Zakładzie Zaopatrzenia w Wodę i Odprowadzania Ścieków. Zajmuje się zewnętrznymi systemami zaopatrzenia w wodę i odprowadzania ścieków, instalacjami wewnętrznymi wodociągowymi i kanalizacyjnymi, a także problematyką oszczędzania wody i energii oraz wtórnym zanieczyszczeniem wody wodociągowej. Autor i współautor blisko 20 prac naukowych, 18 publikacji książkowych, 10 materiałów technicznych, 50 publikacji w krajowych i zagranicznych czasopismach naukowo-technicznych, 20 projektów i opracowań typu projektowego, 40 ekspertyz technicznych. Członek i rzeczoznawca PZiTS NOT, członek Komitetu Technicznego Polskiego Komitetu Normalizacyjnego nr 278 ds. wodociągów i kanalizacji, członek sekcji Inżynierii Sanitarnej PAN.






Wywiad przeprowadziła Anna Dąbrowska.

ChronmyKlimat.pl
Energooszczędne 4 kąty

 


ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl