Aktualności

Dlaczego porzucono projekt Opole II, czyli drenowanie PGE (15622)

2013-04-22


4 kwietnia br. spółka z dominującym udziałem skarbu państwa, PGE Polska Grupa Energetyczna poinformowała, że zarząd podjął decyzję o zaniechaniu projektu Opole II. Czy wstrzymanie inwestycji może niekorzystnie wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne kraju? W branży pojawiają się głosy, że jest to krótkowzroczne działanie, nakierowane na zapewnienie wyższych dywidend akcjonariuszom w ciągu najbliższych lat. Posłowie opozycji domagają się wyjaśnienia decyzji.

Niejasne powody

Na początku kwietnia zarząd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna podjął decyzję o wstrzymaniu inwestycji. Projekt polegał na budowie w Oddziale Elektrownia Opole nowych bloków pyłowych nr 5 i 6 opalanych węglem kamiennym, o mocy 900 MW każdy. Wyprodukowana z nich energia elektryczna miała podnieść bezpieczeństwo energetyczne Polski, ze szczególnym uwzględnieniem regionu południowo-zachodniego. Wartość umowy wynosiła netto 9,397 mld zł (11,558 mld zł brutto).

"Zmiany na rynku energetycznym oraz w otoczeniu makroekonomicznym ograniczyły efektywność ekonomiczną tej inwestycji dla PGE. (...) Przeprowadzone analizy wskazują, że ze względu na portfel wytwórczy PGE, oparty głównie na węglu brunatnym oraz inne projekty inwestycyjne prowadzone w grupie PGE, kontynuowanie projektu Opole II nie przyniosłoby wzrostu wartości dla akcjonariuszy PGE" – tłumaczyła spółka w komunikacie.

Już wcześniej zaczęły pojawiać się pogłoski o zamknięciu przedsięwzięcia. Prezes spółki, Krzysztof Kilian, wspominał o aktualizacji strategii, która ma się wiązać z angażowaniem PGE jedynie w dochodowe inwestycje. Kiedy upubliczniono decyzję, zewsząd zaczęły dochodzić głosy, że spółka działa na szkodę interesu państwa, a także własną. PGE przez kilka lat może się utrzymywać z pieniędzy zaoszczędzonych na braku budowy, ale później wartość jej majątku zacznie ulegać dekapitalizacji.

Organizacja ClientEarth w swoim komentarzu stwierdziła, że wycofanie projektu potwierdza informacje o nieopłacalności inwestycji.

"Budowa bloków w Elektrowni Opole nie opłaca się z powodu wysokich cen węgla kamiennego i niskich cen energii elektrycznej" – mówił w rozmowie z wnp.pl Paweł Puchalski, szef działu analiz Domu Maklerskiego BZ WBK. Dodał, że realizacja tak drogiej inwestycji w nadziei na przyszły wzrost cen energii wiąże się z bardzo dużym ryzykiem.

Pojawiły się również opinie, że takie działanie ma zwiększyć środki dla akcjonariuszy spółki. Gdyby doszło do realizacji projektu, jego koszty wyniosłyby ok. 2 mld zł rocznie. To oznacza o 2 mld zł niższe zyski dla spółki. Wstrzymanie inwestycji spowoduje, że w ciągu kilku kolejnych lat spółka może przeznaczać większy procent zysku na dywidendę. "Zyski będą spadać, ale i tak dywidendy będą mogły wynieść 1,2–1,5 zł na akcję, co da stopę dywidendy na poziomie 7-11 proc. To najwyżej w Polsce i powyżej średniej europejskiej w branży utilities" – mówi Maciej Hebda, analityk giełdowy z Espirito Santo.

"Program dla elektroenergetyki", przyjęty w 2006 roku za rządów Prawa i Sprawiedliwości, przewidywał tzw. integrację pionową grup energetycznych, takich jak Tauron, Enea, Energa i PGE. Poprzez "budowę odpowiednio silnych struktur organizacyjnych firm energetycznych" miał nastąpić rozwój inwestycji w nowe moce wytwórcze oraz zwiększenie konkurencyjności polskiej energetyki na europejskim rynku. Ostatnia decyzja PGE wydaje się więc być rozbieżna z celami konsolidacji grup.

"Inwestycje krajowych czempionów energetycznych powinny być wypadkową analizy ekonomicznej oraz interesu państwa i krajowego systemu elektroenergetycznego. Inwestycje nie powinny opierać się tylko na interesie akcjonariuszy. Krajowi czempioni powinni się inaczej zachowywać niż inwestorzy zagraniczni" – mówi proszący o anonimowość rozmówca wnp.pl.

Rezygnacja z budowy nowych bloków w Elektrowni Opole zapewni przez kilka lat dodatkowe środki na dywidendę. Jednakże w dłuższym okresie czasu może negatywnie wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne Polski, przynosząc deficyt mocy – ostrzega prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej. Poprzez spółkę PGE państwo miało pełnić rolę regulatora w energetyce, lecz nie korzysta ze swojej funkcji. Pomimo ryzyka ujemnego bilansu mocy nie stworzyło jasnej polityki energetycznej. "Zostawianie w rękach firm komercyjnych, w tym przypadku w rękach PGE, decyzji strategicznych dla bezpieczeństwa energetycznego państwa jest ze strony państwa błędem" – mówi w wywiadzie dla wnp.pl Mielczarski.

Opozycja żąda wyjaśnień

Na odzew parlamentarzystów nie trzeba było długo czekać. Opolscy posłowie PiS i Solidarnej Polski apelują o zmianę decyzji. Patryk Jaki, poseł SP złożył wniosek o wyjaśnienie podczas obrad sejmowych powodów rezygnacji rozbudowy elektrowni Opole. Specjalnego posiedzenia Sejmowej Komisji Skarbu Państwa domagają się także posłowie SLD z Opolszczyzny. Według Jakiego wstrzymanie inwestycji będzie oznaczać stopniowe zamykanie zakładu. Przedstawiciele regionalnego związku zawodowego Solidarność dodają, że takie działanie zaszkodzi nie tylko lokalnemu rynkowi pracy, ale też kopalni na Śląsku, która miałaby dostarczać węgiel do nowych kotłów.

"Główny Urząd Statystyczny podał, że budżet państwa za pierwszy kwartał tego roku nie został wykonany. Minister finansów chce teraz, by wszystkie spółki skarbu państwa wypłaciły do budżetu maksymalną dywidendę" – mówi wprost Adam Kępiński z SLD, członek Sejmowej Komisji Skarbu Państwa.

Inny punkt widzenia

Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej 9 kwietnia odpierał zarzuty, jakoby miał sterować ręcznie spółkami. Jednakże skarb państwa ma w niej duże udziały, więc spółki muszą brać też pod uwagę interes państwowy. "PGE musi się liczyć z opinią kręgów rządowych" – mówił Tusk i dodał "Będziemy szukali rozwiązań, które zwiększą możliwości energetyczne, będą sprzyjały polskim inwestycjom, ale które nie narażą na jakieś ewidentne straty żadnej ze spółek giełdowych".

Postępowanie PGE ocenia także prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej. Według niego to nie do spółek należy dbanie o bezpieczeństwo energetyczne kraju. "Nie można nikogo zmusić do <głupiego> inwestowania swoich pieniędzy – zresztą, do żadnego inwestowania. Za bezpieczeństwo energetyczne w imieniu rządu odpowiada minister gospodarki" – mówi Żmijewski. Dodaje, że decyzja spółki mogła wynikać z małej opłacalności inwestycji, spowodowanej niskimi cenami energii, ryzyka wzrostu cen CO2 za sprawą backloadingu oraz niskiej zdolności kredytowej – max. 27 mld zł przy 6,8 mld zł EBITDA.

"Cieszę się, że prezes PGE potrafi postawić się władzy politycznej, mając inne wyliczenia i kalkulacje. W tej sprawie jest jednak tylko jedna racja, to tania energia dla Polaków i korzyści z tego tytułu dla spółki państwa polskiego" – przekonywał Tusk na konferencji 9 kwietnia. Wśród ekspertów nadal nie ma jednak pewności, czy decyzja PGE to wynik długoterminowych analiz rynku, czy też pomysł ministra skarbu na zyski dla akcjonariuszy na najbliższe kilka lat.

W maju lub czerwcu na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy spółki, na którym będzie obecny także przedstawiciel ministerstwa skarbu państwa, nastąpi podział zysku za rok ubiegły. Zysk przypadający na jedną akcję w roku 2012 wyniósł 1,72 zł, natomiast dywidenda proponowana przez Zarząd PGE wynosi 0,86 zł. Skarb państwa dysponuje 1 157 124 546 akcjami i głosami na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy (61,88% kapitału spółki). Bardzo prawdopodobne jest zwiększenie wysokości dywidendy, co zapowiedział wiceminister skarbu, Paweł Tamborski. Oznacza to, że rząd stara się łatać dziurę budżetową kosztem spółki PGE, tak jak robi to już od kilku lat w przypadku KGHM.

 
OB, ChronmyKlimat.pl
na podstawie: www.cire.pl, energetyka.wnp.pl, www.pap.pl

 


ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl